Dodaj ogłoszenie o pracy


Rozmowa z Renatą Dębową, właścicielką spedycji "Merkury" Renata Dębowa

Rozmowa z Renatą Dębową, właścicielką spedycji „Markury” Renata Dębowa z Gdyni

Trudno jest prowadzić jednoosobową firmę spedycyjną? Często tego typu działalności nazywane są ironicznie przez środowisko TSL „spedycjami kanapowymi”… - Przyznaję, że na początku nie było różowo, bo miałam tylko jednego klienta, ale z czasem, rozwinęłam działalność. Tak naprawdę stworzyłam sobie miejsce pracy, co na Pomorzu jest dosyć powszechne zwłaszcza wśród kobiet w wieku 40+, które nagle tracą pracę i nie mogą znaleźć etatu. Określenie „spedytor kanapowy” raczej odnosi się do pośredników w transporcie drogowym, a ja działam w spedycji morskiej i jako agencja celna, więc tutaj nie spotkałam się z jakimś negatywnym odbiorem. Mam stałych klientów, świadczę usługi na najwyższym poziomie, posiadam wszystkie narzędzia do obsługi spedycyjnej w zakresie frachtu morskiego, obsługi celnej, w tym także certyfikat AEO.

Jak to się stało, że podjęła Pani samodzielną działalność spedycyjną? - 14 lat temu zdałam egzamin zdobywając uprawnienia  agenta celnego. Zostałam zatrudniona  w małej spedycji  i od tego momentu zaczęła się moja przygoda agenta  celnego. Po pół roku dostałam propozycję pracy w dużej firmie spedycyjnej z Wrocławia  mającej 36 oddziałów w Polsce. Podjęłam pracę w Gdańsku w fili 32 jako osoba odpowiedzialna za jej rozwój. Początki były dość trudne bo trzeba było reaktywować tą placówkę, poszukać nowych klientów oraz nauczyć się spedycji. Skład tego oddziału liczył dwie osoby. Z drugiej strony, dzięki temu wyzwaniu  wiele się nauczyłam, przede wszystkim spedycji morskiej. Ale kiedy przyszedł rok 2004 r., czyli otwarcie granic i zniesienie kontroli celnych z krajami Unii Europejskiej, większość agencji celnych i spedycji przeżyło zapaść finansową. Również firma w której pracowałam, powoli kurczyła się z uwagi na brak zleceń, aż w marcu 2008 nieoczekiwanie dla jej pracowników ogłosiła upadłość, ta sytuacja zastała mnie już w placówce w Gdyni gdzie przeniesiono mnie w 2007 r. To był szok i nie wiedziałam co dalej. Byłam kobietą w wieku 40+. Jeden z klientów namówił mnie na własną działalność i zaufał mi zlecając obsługę jego firmy. Na początku było krucho, ale krok po kroku zdobywałam kolejnych klientów. Tak naprawdę nie stworzyłam firmy, ale własne miejsce pracy.

Współpracuje Pani z klientami z Polski, czy też z zagranicy? - Głównie z firmami z Ukrainy. Niestety ten rok jest bardzo trudny. Z uwagi na trwający konflikt w tym kraju, moi klienci bardzo zubożeli, jednakże nie wycofują się całkiem ze współpracy z polskim rynkiem i ze mną, więc czekam aż sytuacja wróci do normy.

Można o Pani powiedzieć „człowiek orkiestra” i kobieta sukcesu, czy tak się Pani czuje? - W życiu trzeba coś robić, nie można poddawać się kiedy następują zmiany, które na początku mogą wydawać się niemalże końcem świata. Największym wrogiem w sytuacjach trudnych jest lęk przed porażką, ale warto próbować gdy przeczuwamy, że jest szansa na powodzenie. Zawsze starałam się być aktywna i podejmowałam się różnych działalności. Miałam sklep odzieżowy, byłam agentem ubezpieczeniowym, szukałam szczęścia gdzie było to możliwe. Każdy w pewnym momencie życia znajduje swoją ścieżkę zawodową, ja znalazłam kiedy ukończyłam kurs agenta celnego. Jak już wspominałam, wiele jest takich kobiet, które przekraczając pewną barierę wieku mają poważne problemy ze znalezieniem pracy stałej, więc czasami jedynym rozwiązaniem jest stworzenie sobie miejsca pracy. Wtedy człowiek musi być jak orkiestra, bo łączy wiele zadań naraz, a czy jest to sukces? Z pewnością daje to wiele osobistej satysfakcji i można się z tego utrzymać.

Z jakimi trudnościami musiała się Pani zmierzyć na początku swojej działalności? - Najbardziej uciążliwe było przesiadywanie pod drzwiami osoby przyjmującej zgłoszenia celne w urzędzie celnym. Plusem tych czasochłonnych nasiadówek były kontakty międzyludzkie oraz wymiana informacji z życia zawodowego jak i prywatnego. Obecnie wysyłamy zgłoszenia elektroniczne oszczędzając czas.

A co dzisiaj najbardziej doskwiera jednoosobowym spedycjom? - Restrykcyjność administracji skarbowej, brak jednolitych interpretacji często nas zaskakuje. Urzędy Skarbowe w Polsce nie zawsze mówią jednym głosem np. w sprawie ustawy o podatku od towarów i usług. A najgorszy jest brak merytoryki w działaniu urzędników i to jest przerażające.

Może istnieje potrzeba integracji środowiska agencji celnych i małych spedycji? Jak Pani ocenia to środowisko? - Kiedyś znaliśmy się wszyscy z korytarzy urzędu celnego i wymienialiśmy się informacjami. Ale w dobie cyfryzacji tak nie ma, więc te kontakty się urwały. Tymczasem istnieje ogromna potrzeba wymiany informacji branżowej. Moim zdaniem jest potrzeba integracji środowiska agentów celnych, trochę zapomnianych po 2004 r. Praca agenta celnego opiera się o niuanse prawne, wiec jeśli nie mamy ze sobą kontaktu, to trudno jest prowadzić działalność agencji celnej. Jest dużo znaków zapytania, a znikąd informacji. Ostatnio jedna z agencji celnych z Gdyni  zorganizowała spotkanie z kilkudziesięcioma podmiotami z branży celnej. Wynikiem tego spotkania ma być utworzone forum dyskusyjne, a dostęp do niego będą miały agencje celne z Trójmiasta w celu wymiany informacji oraz wspierania się w sytuacjach trudnych z Urzędem Celnym i pozostałymi służbami obecnymi na Terminalach Gdynia/Gdański. O wsparcie zwróciliśmy się też do przewodniczącej komisji ds. celnych Polskiej Izby Spedycji i Logistyki, która zadeklarowała pomoc i której będziemy przekazywać nasze uwagi i problemy. Zobaczymy jak to się wszystko potoczy.  

Czy poza pracą, rozwija jeszcze Pani jakieś swoje pasje? - Nie mam zbyt wiele czasu, ale od kilku lat gram w golfa z przerwami, zdobyłam nawet Zieloną Kartę Polskiego Związku Golfa, ale zostawiam sobie dalszy rozwój tej pasji na czas emerytury. Kocham też podróże, spacery, nordic walking po plaży. Z racji tego, że z wykształcenia jest kosmetologiem, to interesuję się też nowinkami z tej branży, bo kto wie może to będzie moje kolejne wyzwanie zawodowe.

Dziękuję za rozmowę,
Beata Trochymiak

Zobacz także:
czy wiedziałeś, że...
PKB Polski do 2030 roku mógłby być o 9% wyższy, gdyby zawodowy potencjał kobiet został lepiej wykorzystany. To równowartość prawie 300 mld złotych rocznie. Według badań McKinsey, większa liczba kobiet na stanowiskach kierowniczych skutkuje lepszymi wynikami finansowymi firm, które mają aż o 26 proc. większe szanse na wyższe zyski.
Polski rynek magazynowy w 2022 r. utrzymał się w dobrej kondycji. W budowie znajduje się kolejne 3,4 mln mkw. (-25% r/r), co zapowiada przekroczenie granicy 30 mln mkw. w 2023 r.
Według badania Forum Kobiet w Logistyce „Przywództwo kobiet w logistyce – gdzie jesteśmy i co dalej” z 2022 r., aż 41% respondentek nie miało szans na awans na stanowisko menedżerskie albo przywódcze ze względu na brak uznania ich kompetencji za równe kompetencjom mężczyzn, a 34% na swojej drodze do awansu spotkało się z dyskryminacją płci.
Port lotniczy, nowe linie kolejowe i drogi oraz inwestycje towarzyszące pozwolą stworzyć do 2040 r. 290 tys. nowych miejsc pracy i zapewnią wzrost łącznej produkcji w Polsce nawet o 90 mld zł rocznie- to wnioski z drugiej części raportu o CPK analitycznej firmy Kearney.