Marta Ciszczoń-Dylewska, kurier w Siódemka SA
Kurier zmienił historię mojego życia
Do firmy kurierskiej trafiła dzięki mężowi, a męża poznała dzięki firmie kurierskiej Siódemka. - Pracowałam w administracji, jako pracownik biurowy. Miałam stabilną i spokojną pracę. Nic nie zapowiadało zmiany w moim życiu zawodowym jak i osobistym, aż pewnego dnia przyjechał do mnie kurier Siódemki z paczką. I tak się zaczęło.... Tak poznałam mojego męża i firmę Siódemka - wspomina Marta Ciszczoń - Dylewska. - Mąż namówił mnie do pojechania z nim w trasę, abym zobaczyła na czym polega jego praca, którą tak bardzo lubi. Pierwszy kurs nie zrobił na mnie tak wielkiego wrażenia, ale im częściej jeździłam tym, bardziej zaczęło mi się podobać. W końcu postanowiłam do niego dołączyć i spróbować swoich sił w nowym jeszcze wówczas dla mnie zawodzie kuriera - dodaje.
W tym roku minęło dwa lata, odkąd na dobre związała się z zawodem kuriera. Zapytana o to, co najbardziej jej utkwiło w pamięci z pierwszych dni pracy mówi, że zdziwienie ludzi na jej widok. - Do dzisiaj pamiętam swoje pierwsze dni w roli kuriera i to zdziwienie klientów, zarówno kobiet jak i mężczyzn, że nagle z paczką przed ich drzwiami staje kobieta a nie mężczyzna. Nawet kiedy dzwoniłam do klientów, na początku zwracali się do mnie "per Pan", co mnie śmieszyło, a potem kiedy mnie już zobaczyli byli ogromnie zdziwieni i przepraszali. Dzisiaj wspominam to z sympatią i z uśmiechem - opowiada Marta Ciszczoń - Dylewska.
Jak dotąd nie żałuje zmiany i wyboru nowego zawodu, chociaż jak sama mówi - Są oczywiście trudne dni, że rzuciłabym wszystko. Natłok pracy i obowiązków czasami przerasta moje siły, ale następnego dnia rano wstaję i znowu chcę iść do tej pracy. Najbardziej w tym zawodzie fascynuje mnie to, że mam kontakt z ludźmi, codziennie zdobywa się nowe doświadczenia, nie ma tu monotonii, cały czas dzieje się coś innego.- wymienia zalety pracy kuriera. Nie ukrywa, że dużym wsparciem jest mąż, który jej pomaga w trudnych momentach, więc na razie nie myśli o zmianie zawodu - Jeszcze daję radę i mam nadzieję, że przez długi czas tak pozostanie - mówi z uśmiechem p. Marta. Zapytana o to, czy poleciłaby tę pracę kobietom, mówi - Nie wiem, trudno jest jednoznacznie odpowiedzieć. Pewnie tak, ale nie każdej. To jest specyficzna praca i wymaga odpowiednich predyspozycji osobowościowych. Trzeba po prostu ją polubić i poczuć - radzi Marta Ciszczoń - Dylewska. - Przyznam, że prawdziwego bakcyla złapałam po pół roku. Mogę tylko dodać, że dodatkowym atutem tej pracy jest bycie w ciągłym ruchu, który wpływa dobrze na kondycję i na sylwetkę.
"Baba za kierownicą"
Czasami spotyka się z nieprzyjemnościami na drodze, kiedy inni kierowcy widzą kobietę za kierownicą busa - Kiedy ktoś mi wypomina "no tak..., baba za kierownicą" - uśmiecham się, generalnie nie zważam na tego typu opinie, po prostu wykonuje swoją pracę. Całe szczęście, takie nastawienie do kobiet kierowców się zmienia, bo coraz więcej Pań pracuje w tym zawodzie. Również w Siódemce nie jestem jedyną kurierką, w oddziale Płockim są trzy kobiety - mówi Marta Ciszczoń - Dylewska.
Po całym dniu ciężkiej pracy, p. Marta z trudem znajduje jeszcze czas dla siebie. Najchętniej odpoczywa na łonie natury, z dala od zgiełku i korków ulicznych. - Ciężko znaleźć czas dla siebie, codziennie rano trzeba wstać, a dopiero wieczorem wraca się do domu, gdzie dochodzą codzienne obowiązki. Ale w weekend staram się wypocząć i zregenerować siły np. uciekając poza miasto, aby poczuć odrobinę przyrody.
Opr. Beata Trochymiak