Dodaj ogłoszenie o pracy


HR w logistyce - III debata Pracujwlogistyce.pl - Jak przygotować do życia zawodowego młodego Polaka?

Partner III debaty Pracujwlogistyce.pl 

  

 

 

Wykształcenie pracowników a realne potrzeby pracodawców czyli jak przygotować do życia zawodowego młodego Polaka? -  HR w logistyce, III debata Pracujwlogistyce.pl

Firmy z branży TSL mają coraz większy problem z rekrutacją młodych pracowników na takie stanowiska jak kurier, spedytor, czy magazynier. Większość kandydatów do pracy, to osoby z wyższym wykształceniem, których aspiracje zawodowe są wyższe niż proponowane stanowiska w logistyce, a umiejętności daleko odbiegające od wymagań rynku pracy. Przedsiębiorcy chcą więc pozyskiwać ludzi z wykształceniem średnim w zawodach technik spedytor i technik logistyk.

Jak to zrobić, zapytaliśmy o to: Iwonę Lasocińską project manager DB Schenker Sp. z o.o., Andrzeja Dąbka i Teresę Pietrzak nauczycieli z Zespołu Szkół im. inż. S. Wysockiego d. "Kolejówka", Piotra Jasińskiego z Zespołu Szkół im. M. Wańkowicza w Błoniu, dr Pawła Lesiaka ze Szkoły Głównej Handlowej oraz Agnieszkę Jóźwik dyrektora personalnego Dachser Sp. z o.o (wypowiedź telefoniczna).

 

Jakie są faktyczne potrzeby rynku pracy w logistyce w zakresie wykształcenia i jak odczuwa te potrzeby rynek edukacji?

Iwona Lasocińska - Rekrutując młodych ludzi na określone stanowiska pracy, połowa z nich  mogła by być obsadzona osobami z wykształceniem średnim. Tymczasem takich osób jest niewiele, większość zgłaszających się młodych kandydatów ma wykształcenie wyższe. W ostatnich latach bardzo duża liczba absolwentów szkół wyższych  na rynku pracy zdewaluowała mocno pojęcie wykształcenia wyższego. Istnieją uczelnie o uznanej renomie notowane w rankingach szkół wyższych i utrzymują one wysoki poziom edukacji, jednak wiele pozostałych uczelni  ma słaby poziom kształcenia. Ich absolwenci mają duże aspiracje i wysokie wymagania, co wynika z faktu posiadania dyplomu szkoły wyższej.  Rynek na pewno nie jest w stanie spełnić ich oczekiwań. Z drugiej strony odchodzimy od standardów szkoły zawodowej, gdyż wymagania co do umiejętności takiego absolwenta daleko wybiegają poza przygotowanie tylko zawodowe. Oczywiście w tym miejscu mówimy o pewnej grupie zawodów tzw. operacyjnych poza obszarem zarządzania.

Piotr Jasiński - Przedsiębiorcy sygnalizują nam o swoim zapotrzebowaniu na absolwentów szkół średnich, głównie w zawodach technicznych. Ale tutaj pojawia się problem w przygotowaniu ucznia do zawodu. Nie doszukiwałbym się słabości programów edukacyjnych, tylko tego na jakich zasadach są one realizowane. Przekaz wiedzy opiera się głównie o teorię. Brakuje zaplecza technicznego, które pozwoliłoby dobrze przygotować młodzież do zawodu i do rynku pracy. Z drugiej strony uczelnie prowadzą skuteczny marketing naboru, ale ich studenci mogą także liczyć tylko na wiedzę z książek. Stąd, taki a nie inny poziom naszej edukacji i przygotowania młodych ludzi do pracy.

 

Agnieszka Józwik – Rzeczywiście mamy obecnie dość dziwną sytuację na polskim rynku pracy. Z jednej strony obserwujemy dużą podaż młodych ludzi z wyższym wykształceniem, które notabene nie jest potrzebne na większości stanowisk w branży logistycznej. Z drugiej strony absolwenci szkół średnich i świeżo upieczeni magistrowie wchodzą na rynek pracy z niedostatecznymi kompetencjami. Jako ciekawostkę mogę podać fakt, że odsetek pracowników z wyższym wykształceniem w polskim Dachser wynosi prawie 70proc. Dla porównania w angielskiej organizacji  jest to zaledwie kilka, a w innych krajach najwyżej dwadzieścia kilka procent. Przyczyn niedoboru kompetencji, których szuka rynek nie upatrywałabym natomiast w braku zaplecza technicznego, a w zbyt małej liczbie godzin spędzonych na stażach i praktykach.

 

No właśnie, do nauki określonych umiejętności nie jest potrzebne zaplecze techniczne, można skorzystać z wiedzy, którą proponują przedsiębiorcy...

Teresa Pietrzak: To prawda, ale do tego potrzebne są dobre kontakty z branżą, chociażby na poziomie praktyk zawodowych. Umiejętności nie nauczymy na lekcji poprzez teoretyczne wykłady. Byłoby cudownie gdybyśmy mogli rozszerzyć zajęcia praktyczne w firmach czy z udziałem ekspertów w lekcjach.  Nie ma co ukrywać, że współpraca w tym zakresie jest trudna. Ciężko jest dotrzeć nauczycielom do pracodawców, którzy chcieliby się w taką działalność zaangażować. Kolejny problem to system praktyk, które niestety trwają tylko jeden miesiąc, a w niektórych zawodach nawet dwa tygodnie. A powinny być co najmniej dwa razy w tygodniu, tak jest np. w Niemczech. Tylko wówczas byłaby szansa na dobre przygotowanie młodego człowieka do zawodu.

 

Andrzej Dąbek - Oczywiście czynimy starania o współpracę. Wiedząc co jest niezbędne w zawodzie spedytora i logistyka próbowaliśmy wielokrotnie taką współpracę nawiązać z różnymi firmami. Na początku było zainteresowanie, ale po dwóch spotkaniach zazwyczaj kontakt się urywał. Jeśli mówimy o naszych potrzebach i dobijamy się o pomoc, a pozostaje to bez echa, to działa to zniechęcająco. Firmy chcą aby przyszedł do nich wyedukowany absolwent, ale nie chcą w ogóle partycypować w tej edukacji.

 

Agnieszka Józwik – Na usprawiedliwienie pracodawców chciałabym powiedzieć, że w firmie, w której zapoznanie się z procesem i systemem informatycznym na poziomie umożliwiającym samodzielną pracę trwa co najmniej 2-3 miesiące, bardzo trudno jest znaleźć sensowne zajęcie dla ucznia/studenta, który przychodzi najwyżej na miesiąc. W tak krótkim czasie mamy szansę jedynie zapoznać go z firmą na poziomie bardzo ogólnym, angażując przy tym obecnych pracowników lub dać zajęcie z gatunku najprostszych, które niczego go nie nauczy, ale nie będzie angażowało ludzi zajętych w tym czasie bieżącymi obowiązkami.

 

A czy nie jest tak, że często nauczyciele szkół średnich nie wiedzą jakiego wsparcia potrzebują i nie potrafią jasno definiować potrzeb do konkretnych firm?

Andrzej Dąbek - Mając program nauczania wiemy co jest nam niezbędne z narzędzi do jego realizacji. Także nasze potrzeby są dobrze definiowane. Brak zaangażowania przedsiębiorców powoduje, że nie mamy wyjścia jak tylko zbierać materiały metodą chałupniczą. Czyli w jednej firmie dostanę paletę, a w drugiej tablice z rozmiarami kontenerów. Natomiast chodzi o wypracowanie pewnego standardu tego wsparcia, który byłby wymagany w czasie procesu edukacji. Dzisiaj każdy na własną rękę wyposaża swoje pracownie, a to wychodzi lepiej lub gorzej. Tak naprawdę standardy są tylko teorią.

Agnieszka Józwik – Szczerze mówiąc trudno mi sobie wyobrazić w każdym technikum i każdej uczelni naprawdę dobrze wyposażoną pracownię logistyczną, gdzie uczniowie będą mieli szansę poćwiczyć na systemach informatycznych wszystkie podstawowe procesy logistyczne. Po pierwsze bądźmy realistami – to są rozwiązania bardzo drogie, często będące „know how” firmy. Po drugie jest to obszar, który ulega bardzo dynamicznym zmianom i obawiam się, że dość szybko po wyposażeniu takich pracowni oprogramowanie stałoby się przestarzałe. Sięgajmy po rozwiązania realne, czyli do wydłużenia czasu praktyk.

Iwona Lasocińska - Moim zdaniem, brakuje platformy wymiany informacji, czego szkoły potrzebują a co firmy mogłyby dostarczyć. Wadą naszego systemu edukacji jest to, że każda ze szkół pracuje tylko dla siebie. Z czasem zapewne ta platforma powstanie z racji wrastającego zainteresowania firm współpracą z edukacją i wyraźnie większego zainteresowania szkół współpracą z biznesem.

Paweł Lesiak - Dużą rolę powinien odgrywać tutaj samorząd gospodarczy. W Polsce jest on relatywnie słaby i to jest kolejny problem naszego rynku. Rolą samorządu gospodarczego jest wpływać na regulacje spraw związanych z kształceniem zawodowym. To znacznie ułatwiłoby szkołom dotarcie do rynku.

 

  

W jaki sposób odbywa się komunikacja z rynkiem, czy w szkołach są osoby wyznaczone do budowania kontaktów, czy każdy nauczyciel  robi to na własną rękę?

Teresa Pietrzak: Zazwyczaj to sami nauczyciele starają się o te kontakty i poszukują też miejsc praktyk dla swoich uczniów. Jak już wspominałam, wielu nauczycielom zwłaszcza tym, którzy nigdy nie mieli kontaktu z przedsiębiorcami, trudno jest dotrzeć do firm.

Piotr Jasiński - W Zespole Szkół w Błoniu jest wyznaczona jedna osoba do kontaktów z firmami i taką rolę ja spełniam. Staram się bywać na spotkaniach branżowych i być na bieżąco z wiedzą o tym, co dzieje się na rynku pracodawców. Jeśli jedna osoba odpowiada za kontakty z przedsiębiorcami i skupia się na nich, to później procentuje i przynosi oczekiwane rezultaty. Chciałbym też zwrócić uwagę na zbyt małe kontakty samorządu regionalnego z pracodawcami, co jest bardzo ważne. Wsparcie ze strony samorządu ma znaczenie, gdyż wiąże się z finansowaniem szkół, a jeśli samorządy nie mają pojęcia o potrzebach rynku pracy, to nie wiedzą jakie szkoły są kluczowe w danym regionie i w jaki sposób należy je wspierać.

 

Czy postawa szkół nie jest zbyt roszczeniowa, a z drugiej strony jak szkoły średnie promują  swoich  absolwentów na ryku pracy?

Piotr Jasiński - W naszej szkole kontakt młodzieży z zakładami pracy rozpoczyna się już w klasie pierwszej i drugiej, chociażby od wycieczek do firm. To powoduje, że uczniowie z klas trzecich, orientują się ogólnie w rynku pracodawców i wybierają sobie firmy w jakich chcą odbywać praktykę. Generalnie pracodawcy z udziałem kapitału zagranicznego chętniej podchodzą do tego tematu i lepiej go rozumieją niż polskie firmy. Uczniowie, którzy sprawdzą się na praktykach, często otrzymują propozycję pracy wakacyjnej a po zakończeniu szkoły stałą posadę. Około 80proc. naszych absolwentów jeszcze przed ukończeniem szkoły ma już propozycje pracy.

Iwona Lasocińska - Obecny system praktyk nie jest korzystny ani dla uczniów ani dla firm, zwykle są to praktyki letnie, 3 lub 4 tygodniowe. Z tego co najmniej tydzień, jeśli nie dłużej, trwa przygotowanie ucznia do wykonywania konkretnych działań. Ledwie zacznie na dobre oswajać się z pracą, praktyki się kończą. Warto zwrócić uwagę na model niemiecki. Gdyby praktyki odbywały się na podobnych zasadach, czyli np. dwa dni w tygodniu i trzy dni nauki, młodzi ludzie mieliby od samego początku możliwość poznania zasad pracy i wielu z nich na pewno trafiłoby do tych firm na stałe. Firmy miałaby zagwarantowaną ciągłość współpracy z tymi samymi ludźmi. To też dobry sposób na promocję absolwentów.

Piotr Jasiński - Zgadza się, ale ze względów organizacyjnych takie praktyki jest niezmiernie trudno zorganizować. Trzeba całą klasę umieścić w tym samym czasie w kilku firmach. Stąd model praktyk długookresowych.

Andrzej Dąbek - Należy jeszcze powiedzieć, że w Niemczech uczeń jest kontraktowany jako przyszły pracownik i uczy się chodząc na praktyki do danej firmy mając tam gwarancję miejsca pracy. To jest istota tego systemu. W Polsce raczej jest to nie możliwe.

Paweł Lesiak - Tradycją u naszych sąsiadów są szkoły przyzakładowe. Chcąc takie szkoły uruchamiać potrzebne są jednak duże „rozwojowe” firmy, które dysponują doświadczoną kadrą, wolnym kapitałem i zapleczem dydaktyczno-technicznym. Tylko w takim przypadku pracodawca może z jednej strony finansować szkolenie zawodowe młodzieży, a z drugiej – dać gwarancję, że część uczniów otrzyma u niego pracę.

Agnieszka Józwik – No cóż, Dachser w Polsce zalicza się raczej do kategorii firm małych/średnich, zwłaszcza w odniesieniu do najważniejszych konkurentów – a ja bardzo chętnie przyjęłabym do firmy praktykantów na dwa, trzy dni w tygodniu przez cały rok. Z gwarancją zatrudnienia, jeśli oczywiście okazałoby się, że są to ludzie odpowiadający naszym oczekiwaniom.
Mało tego, ze względu na brak takiej możliwości, postanowiliśmy uruchomić od października tego roku system dwuletnich, rotacyjnych staży dla absolwentów szkół średnich, po to, aby docelowo w ten sposób pozyskiwać przyszłych pracowników. W Niemczech od wielu lat rekrutujemy tak ponad 70proc. swoich pracowników, a w tej chwili pracuje tam obecnie ponad 1,4tys. stażystów. To dobra droga, ale wymagająca zaangażowania obu stron - szkół i potencjalnych pracodawców. Jedyny mankament, który dostrzegam dziś, to poziom nauki języka angielskiego. I tu jest poważny obszar do poprawy.

 

A co ze świadomością wartości zawodowej absolwentów szkół średnich?

Iwona Lasocińska - Tej świadomości brakuje i zbudowanie jej to ogromne wyzwanie. Dzisiaj  uczenie się zawodu kojarzy się tylko z dawnym pojęciem szkoły zawodowej, która przestała być doceniana. Wyniesiono na piedestał wykształcenie wyższe. Prawie każdy kto zdaje maturę chce uzyskać chociaż licencjat, bo istnieje przekonanie, że jest to przepis na sukces. A to, nie zawsze jest prawda. Tymczasem  powstała - luka w kształceniu zawodowym na poziomie średnim. Stąd brakuje też świadomości wśród młodych ludzi o swojej wartości zawodowej. 

Agnieszka Józwik – To prawda. I na tym polega nasza rola, aby młodym ludziom uświadamiać, że lepiej zainwestować w dodatkowy kurs języka obcego niż kolejny stopień edukacji, czasem niestety wątpliwej jakości. O ile bowiem system edukacji na poziomie średnim zakłada jednolity, skonsultowany z fachowcami program nauki, o tyle na poziomie wyższym mamy do czynienia z całkowitą dowolnością. Efekt bywa niestety bardzo różny. Poza tym jest jeszcze jeden element, o którym być może zapominamy. Dość spora grupa młodych osób koniecznie chcą „robić karierę”. Jakkolwiek to rozumieją koniecznym wydaje im się do tego posiadanie wykształcenia wyższego.

Piotr Jasiński - Sam rynek pracy wymusi zmiany i już to jest widoczne. Pracodawcy mają coraz wyższej klasy urządzenia techniczne i sami dochodzą do wniosku, że muszą zatrudniać osoby wykształcone kierunkowo, a nie przypadkowych ludzi. Ta świadomość wartości zawodowej wzrasta, zwłaszcza kiedy firmy docierają do szkół i starają się nawiązać współpracę z młodzieżą.

Teresa Pietrzak - Warto też faworyzować i wspierać w rozwoju osoby, które są pasjonatami danego zawodu, co dobrze wpływa na świadomość wartości tego zawodu pozostałych uczniów.

 

W podsumowaniu dyskusji przedstawiciele szkół jeszcze raz podkreślili że oczekują od pracodawców większej inicjatywy we współpracy i organizacji spotkań. Konieczne jest stworzenie standardów wyposażenia pracowni spedycyjnych, transportowych i logistycznych, w których uczniowie będą przygotowywać się do zawodu. Pracodawcy również oczekują rozwoju współpracy, ale na zasadzie długoterminowego zaangażowania w realizację określonych celów. Najbardziej realna w niedługiej perspektywie czasowej jest współpraca biznesu ze szkołami na rynkach lokalnych, a mniejsze uczelnie mogą zamienić się w szkoły średnie kształcące profesjonalistów potrzebnych na danym rynku. Paweł Lesiak podkreślił, że największy problem to za małe zaangażowanie administracji państwowej w tworzenie, koordynowanie i nadzorowanie spójnego systemu kształcenia zawodowego i akademickiego, zgodnego z wymogami polskiej gospodarki. Dlatego np. mamy do czynienia z takimi kwiatkami jak „spedycja pasażerska” w zawodzie technik spedytor. Jego zdaniem w kontekście edukacji zbytnio nagłaśnia się sztuczne problemy  tj. niepoprawność polityczna nauki religii w szkołach, czy upowszechnienia edukacji seksualnej. W następstwie tego nie ma miejsca w debacie publicznej na ważne gospodarczo i społecznie problemy edukacyjne, jak przygotowanie do życia zawodowego młodych Polaków.


Opracowanie i prowadzenie debaty
Beata Trochymiak

 

Zobacz także:
czy wiedziałeś, że...
PKB Polski do 2030 roku mógłby być o 9% wyższy, gdyby zawodowy potencjał kobiet został lepiej wykorzystany. To równowartość prawie 300 mld złotych rocznie. Według badań McKinsey, większa liczba kobiet na stanowiskach kierowniczych skutkuje lepszymi wynikami finansowymi firm, które mają aż o 26 proc. większe szanse na wyższe zyski.
Polski rynek magazynowy w 2022 r. utrzymał się w dobrej kondycji. W budowie znajduje się kolejne 3,4 mln mkw. (-25% r/r), co zapowiada przekroczenie granicy 30 mln mkw. w 2023 r.
Według badania Forum Kobiet w Logistyce „Przywództwo kobiet w logistyce – gdzie jesteśmy i co dalej” z 2022 r., aż 41% respondentek nie miało szans na awans na stanowisko menedżerskie albo przywódcze ze względu na brak uznania ich kompetencji za równe kompetencjom mężczyzn, a 34% na swojej drodze do awansu spotkało się z dyskryminacją płci.
Port lotniczy, nowe linie kolejowe i drogi oraz inwestycje towarzyszące pozwolą stworzyć do 2040 r. 290 tys. nowych miejsc pracy i zapewnią wzrost łącznej produkcji w Polsce nawet o 90 mld zł rocznie- to wnioski z drugiej części raportu o CPK analitycznej firmy Kearney.