Dodaj ogłoszenie o pracy


Otwarte granice nie zawsze oznaczają brak formalności celnych – przekonał się o tym jeden z polskich producentów

W dobie otwartych granic, w Europie mało kto pamięta już o tym, jak skomplikowane potrafią być procedury celne. Boleśnie o tym fakcie przekonała się jedna z małopolskich firm, choć nie do końca ze swojej winy. Skutkiem błędów popełnionych przez jej kontrahenta przy zlecaniu zagranicznej wysyłki było obciążenie opłatami celno-podatkowymi, które nie powinno mieć miejsca. Jak dokładnie wyglądała ta historia?



Jedna z firm działających w Małopolsce kupiła od polskiego pośrednika maszynę szwajcarskiej produkcji, służącą do pakowania mięsa. Pośrednik, importując maszynę spoza UE, dokonał odprawy celnej i wliczył wszystkie należności celno-podatkowe w cenę sprzedaży. Gdy po około roku maszyna się zepsuła, przedsiębiorstwo zgłosiło ten fakt pośrednikowi. Przekazał on reklamację do szwajcarskiego producenta, a ten z kolei zdecydował o naprawie urządzenia w fabryce. Maszyna wyruszyła w podróż do naprawy w Szwajcarii.
- W tym momencie popełniono błąd, ponieważ nie uruchomiono właściwej procedury celnej, która powinna mieć miejsce w sytuacji czasowego wywozu urządzenia do kraju spoza Unii Europejskiej. Do wyboru były dwa wyjścia – jednym z nich była procedura specjalna i zgłoszenie zamiaru naprawy w Urzędzie Celnym. Inną możliwością było zastosowanie konwencji o karnecie ATA, który jest międzynarodowym dokumentem celnym umożliwiającym i usprawniającym czasową odprawę towarów wywożonych na przykład w celu naprawy. Tymczasem urządzenie po prostu wyjechało z Polski. Po usunięciu usterki Szwajcarzy zlecili nam dostarczyć maszynę z powrotem do Polski – opowiada Karolina Hejduk, koordynator Agencji Celnej  Dachser.
Zważywszy, że przy wyjeździe z Polski nie została wszczęta żadna z odpowiednich w tej sytuacji procedur, szwajcarski producent zlecił wysyłkę maszyny zwykłym trybem, wystawiając dokument T1, stosowany w procedurze tranzytowej w odniesieniu do towarów pochodzących spoza UE. Maszyna wróciła więc do swojego właściciela w Małopolsce. I nagle…
- I tu spójrzmy – przedsiębiorstwo kupowało maszynę od pośrednika z Polski, czyli z terenu Unii Europejskiej, i nie miało świadomości, że należy uregulować status celny urządzenia powracającego po naprawie, a w związku z tym nie zakończyło procedury specjalnej i nie ubiegało się w Urzędzie Celnym o zwolnienie z należności celno-podatkowych – dodaje Michał Simkowski general manager Dachser w Strykowie.
W związku z brakiem zakończenia procedury tranzytu wszczęto postępowanie celne w sprawie niezamknięcia dokumentu T1, co powinno było nastąpić w ciągu 14 dni. Postępowania celne w przypadku niezakończonej procedury tranzytu prowadzone są zarówno w kraju przeznaczenia towaru (importu), jak i kraju wysyłki, gdzie wystawiono dokument T1, czyli w tym przypadku – w Szwajcarii.
- Błąd popełniony na samym początku w postaci niewszczęcia procedury uszlachetniania lub procedury opartej na karnecie ATA doprowadził do konsekwencji, których finałem były problemy firmy z Małopolski. Nie tylko stanęła ona przed koniecznością podwójnego zapłacenia cła i podatków za jedną i tę samą maszynę, ale przez pewien czas jej właściciele nie mieli nawet świadomości ciążących na nich zobowiązań, co pociągnęło za sobą dalsze koszty, komplikacje i trwające prawie rok postępowanie wyjaśniające prowadzone przez Urząd Celny – mówi szef strykowskiego oddziału Dachser.
– Otwarcie granic i prawo do wolnego przepływu towarów, jakie dała nam Unia Europejska, rozwiązały znaczną część trudności formalnych z obrotem towarami z zagranicą. Ale przypadek małopolskiej firmy jest najlepszym dowodem na to, że procedury celne nadal mogą być wyzwaniem. Zwłaszcza teraz kiedy nie są one już codziennością i występują w obrocie z krajami spoza UE, do których wkrótce dołączy również Wielka Brytania. Nie każdy przedsiębiorca ma doświadczenie i możliwości, by samodzielnie nadzorować właściwe przestrzeganie przepisów prawa w tym zakresie.– konkluduje Michał Simkowski.

Aby uniknąć tego typu problemów, warto poszukać wyspecjalizowanej agencjo celnej albo operatora, który oferuje obsługę celną bez konieczności wizyty w urzędzie celnym.
(red)

 

czy wiedziałeś, że...
PKB Polski do 2030 roku mógłby być o 9% wyższy, gdyby zawodowy potencjał kobiet został lepiej wykorzystany. To równowartość prawie 300 mld złotych rocznie. Według badań McKinsey, większa liczba kobiet na stanowiskach kierowniczych skutkuje lepszymi wynikami finansowymi firm, które mają aż o 26 proc. większe szanse na wyższe zyski.
Rok 2024 był dobrym czasem dla rynku przemysłowo-logistycznego. Po przyspieszonym rozwoju w czasie pandemii, sektor wrócił na ścieżkę konsekwentnego wzrostu. W tym roku przekroczyliśmy 33 mln mkw. całego zasobu powierzchni magazynowej w kraju, co stawia nas na piątym miejscu w Europie. Wiele wskazuje na to, że kolejne 12 miesięcy będzie jeszcze lepsze.
Choć każda końcówka roku uważana jest za szczyt sezonu zakupowego, to wzmożone zapotrzebowanie na pracowników nie kończy się wraz z nadejściem świąt. Eksperci prognozują, że w sektorze magazynowym, logistyce i transporcie blisko 30-proc. wzrost zatrudnienia utrzyma się aż do połowy lutego 2025 r.
Unia Europejska wprowadza nowe przepisy dotyczące przejrzystości płac, które mają obowiązywać od 7 czerwca 2026 r. Firmy zatrudniające ponad 50 osób będą musiały udostępniać dane o wynagrodzeniach, a te powyżej 100 pracowników dodatkowo raportować zgodność z zasadami równości płac.