Młodzi wchodzący na rynek pracy będą tworzyć nowe modele gospodarcze i zmieniać obecny porządek. Jak ich oczekiwania wpłyną na gospodarkę Polski w dłużej perspektywie, gdy dzisiejsi juniorzy zostaną biznesowymi seniorami?
Jak twierdzi firma doradcza Deloitte, dla igreków wchodzących na rynek pracy po 2008 r. był to kryzys i nadużywanie umów cywilnoprawnych, a dla młodych rozpoczynających karierę po 1989 r. było zachłyśnięcie się kapitalizmem. Wchodzący na rynek pracy po 2015 r. mają za to przed sobą w wielu sektorach rynek pracownika i rosnące płace, co na tle innych pokoleń na rynku pracy jest niczym cieplarniane warunki. Pytanie, co wyrośnie z młodych wchodzących dzisiaj na rynek pracy? Deloitte zbadał pod koniec 2017 r. 2,5 tys. studentów i osób, które są jeszcze na pierwszych stażach. Większość z nich to studenci i absolwenci najlepszych polskich uczelni mieszkający w aglomeracjach. To z tej kadry będą wywodzić się ludzie rządzący gospodarką i polityką.
Jakiej przyszłości możemy się po nich spodziewać?
Polacy są przyzwyczajeni do hierarchii, jest to zwyczaj kultywowany w naszej strukturze gospodarczej przez lata gospodarki planowanej, gdzie było kilka osób nadających kierunek państwowym spółkom. Później rozwijany przez pierwszych przedsiębiorców, którzy się uczyli zarządzania w trakcie rozwoju swoich firm. Zachodnie korporacje, które przeżyły wewnętrzne reformy i zmiany pokoleniowe wcześniej, przyniosły ze sobą bardziej płaskie struktury zarządzania, w których interakcje z pracownikami nie zależą tylko od formalnej hierarchii. Ten model będzie się rozprzestrzeniał, ponieważ coraz więcej młodych widzi siebie jako ekspertów dziedzinowych, a nie menedżerów. 46 proc. młodych deklaruje, że chce być ekspertem, a zaledwie 24 proc. chce zajmować kluczowe stanowiska menedżerskie w firmach. Oznacza to, że w niedalekiej przyszłości praca w firmach będzie przede wszystkim opierać się na współpracy zespołów, w których role liderskie mogą być rotacyjne lub zależeć od projektu, którym się w danym momencie zajmują.
Równowaga w życiu
Równowaga między pracą, a życiem prywatnym przestaje staje się oczekiwaniem. Połowa młodych (48 proc.) uważa, że praca nie powinna zmuszać ich z rezygnowania z innych rzeczy w swoim życiu. 32 proc. chciałoby, by praca zostawiała im więcej wolnego czasu na inne aktywności oraz odpoczynek (to więcej o 4 pp. od badania z 2015 r.). Ponadto, zaledwie 23 proc. jest gotowa do wielkich poświęceń dla swojej pracy (dwa lata wcześniej było to 31 proc.). To oznacza, że dochodzimy do momentu w naszym rozwoju gospodarczym, do jakiego doszły kraje zachodnie na początku lat 90., kiedy na popularności zyskała praca na część etatu, a także telepraca. Przede wszystkim będzie to także oznaczało redukcję liczby godzin przeciętnie przepracowywanych przez Polaków – w 2016 r. przeciętny pracownik przepracował 41 godz., a Europejczyk 37 godz. Jeszcze bardziej dotychczasową pracowitość młodych widać w wśród osób w wieku 15-24 którzy przepracowują w Polsce przeciętnie 39 godz. w tygodniu, gdy w Unii to zaledwie 32.
Stary menadżer vs młody ekspert
Koncentracja młodych na byciu ekspertami połączona z wykształceniem i przekonaniem o braku wspólnego języka ze starszymi, prowadzi i będzie prowadzić do kryzysów w firmach, rosnącej rotacji i frustracji. 28 proc. młodych planujących pracę w korporacjach i urzędach uważa, że starsi mają problem w zrozumieniu młodszych pracowników. Dodatkowo 45 proc. z nich chciałoby skończyć dodatkowe studia podyplomowe, 24 proc. uzyskać doktorat, a 20 proc. MBA. Tylko 8 proc. nie planuje się kształcić. Bardzo dobrze, a nawet zbyt dobrze wykształceni pracownicy będą mieć problem, by porozumieć się z szefami, którzy pod wieloma względami będą dla nich obcy. Dodatkowo, młodzi myślący o pracy na etacie w firmach, od swojego przełożonego oczekują przed wszystkim ponadprzeciętnych zdolności myślenia strategicznego i charyzmy, czyli siły zjednywania sobie ludzi (odpowiednio 68 proc. i 60 proc. odpowiedzi). Ponadto lider powinien skupiać się na rozwoju pracowników (45 proc.), w tym także ich inspirować (44 proc.) oraz podejmować konkretne decyzje, ale w atmosferze dialogu z pracownikami (43 proc.). Ta lista oczekiwań może być trudna do spełnienia bez podniesienia kwalifikacji i kompetencji obecnych zarządców.
Czy młodzi zmienią naszą gospodarkę? Na pewno - twierdzi Deloitte. Wydaje się, że zapowiadają nadanie bardziej socjalnej twarzy polskiemu kapitalizmowi, płaskie struktury zarządzania, ale także powiązane z tym konflikty pokoleniowe w firmach. Pewne jest natomiast to, że debata o straconym pokoleniu już jest za nami. Gospodarki europejskie, w tym Polska, rozwijają się, a zapotrzebowanie na pracowników nigdy nie było tak duże. Młodzi to generacja przyszłości, która narzuci pracodawcom i naszej gospodarce wiele. Krótszy tydzień pracy, czy przemodelowanie biura nie brzmią w końcu tak źle także dla starszych.
(źr. Deloitte)