Korki i utrudnienia w ruchu drogowym w największych polskich miastach w 2014 r. kosztowały kierowców majątek - 3,6 mld zł. W porównaniu z rokiem 2013, sytuacja się pogorszyła o ponad 5 proc. Koszt korków na statystycznego kierowcę wynosił 3.034 zł, co stanowiło średnio 68 proc. miesięcznej pensji – wynika z najnowszego „Raportu o korkach w 7 największych miastach Polski” przygotowanego przez firmę doradczą Deloitte i serwis Targeo.pl.
Największym i wciąż nierozwiązanym problemem są wąskie gardła komunikacyjne. Widać to szczególnie na przykładzie Wrocławia i Warszawy. Najskuteczniej z wąskimi gardłami poradził sobie Gdańsk, któremu w ciągu ostatnich czterech lat udało się zredukować ich liczbę niemal o połowę. O tym, że korki są wciąż rosnącą bolączką dużych miast świadczy fakt, że w 2014 czas stracony w korkach wydłużył się o prawie 19 godzin rocznie na jednego kierowcę.
Czas spędzony w korkach nie jest wykorzystywany produktywnie, gdyż można byłoby go przeznaczyć na pracę lub odpoczynek. Z ekonomicznego punktu widzenia jest to więc strata, której rozmiar można oszacować jako koszt utraconych korzyści. Pracujący kierowcy w siedmiu największych miastach Polski – Warszawie, Łodzi, Wrocławiu, Krakowie, Katowicach, Poznaniu i Gdańsku – tracili w korkach w 2014 r. w sumie 13,7 mln zł dziennie, czyli prawie 301 mln zł miesięcznie i ponad 3,6 mld zł rocznie.
- W porównaniu z rokiem 2013 jest to pogorszenie o ponad 5 proc., czyli odpowiednio więcej o 0,7 mln zł dziennie, 14,8 mln zł miesięcznie i 177,7 mln zł rocznie. Zmiana ta jest tym bardziej znacząca, że jeszcze w roku 2013 w porównaniu z rokiem 2011 koszty korków dla kierowców spadały o 59,5 mln zł rocznie. Przechodząc na poziom mikroekonomiczny, koszt korków dla statystycznego mieszkańca-kierowcy z siedmiu miast wzrósł o 4,4 proc. i wynosił średnio 3 034 zł rocznie w porównaniu z 2 905 zł w 2013 r. W ujęciu nominalnym był to wzrost kosztu o 129 zł rocznie – mówi Rafał Antczak, członek zarządu, Deloitte Consulting.
Poszczególne miasta dość silnie różnią się składnikami kosztów korków. Na przykład najwyższy koszt 308 zł miesięcznie i 72 proc. miesięcznej płacy rocznie ponosili kierowcy w Warszawie, co wynika z wysokiego średniego wynagrodzenia i stosunkowo długiego czasu traconego w korkach. Z drugiej strony, wyższe średnie wynagrodzenie jest w Warszawie niż w Katowicach (5 173 zł wobec 5 532 zł miesięcznie brutto w 2014 r.), ale czas tracony w korkach jest aż o jedną czwartą niższy w stolicy Górnego Śląska i w efekcie koszt korków dla mieszkańca-kierowcy w Katowicach wynosił 248 zł miesięcznie (54 proc. miesięcznej płacy rocznie). Najniższy nominalny koszt korków ponosili kierowcy w Łodzi i Gdańsku, odpowiednio 201 zł i 202 zł miesięcznie. Jednak w porównaniu ze średnią płacą, roczny koszt korków w Łodzi okazał się jednym z najwyższych – 65 proc. średniego miesięcznego wynagrodzenia, podczas gdy w Gdańsku wyniósł on zaledwie 54 proc. Rekordowo wysoki koszt korków ponoszą Wrocławianie – aż 88 proc. średniego miesięcznego wynagrodzenia rocznie, na co składa się stosunkowo wysoki nominalny koszt korków (295 zł miesięcznie), relatywnie niska baza wynagrodzenia (4 014 zł miesięcznie brutto) oraz wysoki i wciąż rosnący czas tracony w korkach.
Analizujący koszty korków raport powstał w oparciu o badanie Korkometr™ zrealizowane przez serwis Targeo.pl i AutoMapę. Bazując na rzeczywistych pomiarach prędkości, dla każdego miasta wyliczono wskaźniki opóźnień, pokazujące o ile korki wydłużają czas potrzebny kierowcom na dotarcie do miejsca docelowego. Czas opóźnień w korkach w dni robocze zmniejszył się w trzech, a wzrósł w czterech miastach, w tym w dwóch pogorszył się bardzo znacząco – o niemal godzinę miesięcznie na jednego kierowcę. Roczny czas opóźnień we wszystkich miastach łącznie wydłużył się o 18 godzin 39 minut.
Zmiany w tegorocznym rankingu wskazują na kontynuację pewnych trendów, które były widoczne w poprzednich edycjach raportu. Miasta, w których systematycznie poprawiała się organizacja komunikacji drogowej awansują w rankingu i odwrotnie.
Gdzie najmniej, a gdzie najwięcej korków
Gdańsk jest miastem o najmniejszej liczbie korków (czas tracony w korkach wynosił 14 minut i 46 sekund dziennie), co było spadkiem o ponad 6 minut, a w skali miesiąca blisko dwóch godzin – jest to największy odnotowany spadek czasu w korkach w polskich miastach w ciągu czterech lat. Warto także zauważyć, że Gdańsk znacząco ograniczył liczbę wąskich gardeł, doganiając pod tym względem lidera poprzednich rankingów, czyli Katowice.
Powodów do zadowolenia nie ma natomiast Wrocław. W ciągu czterech lat czas w korkach wydłużył się o półtorej godziny miesięcznie, a roczny koszt dla mieszkańca-kierowcy wzrósł aż do 88 proc. średniego miesięcznego wynagrodzenia. W efekcie Wrocław znalazł się na 1. miejscu najbardziej zakorkowanych miast a Gdańsk w zestawieniu wypadł najlepiej. Na drugim miejscu rankingu najbardziej zatłoczonych miast znalazł się Kraków a na 3. Warszawa, która w poprzedniej edycji rankingu była się poza podium. Poznań i Łódź znalazły się odpowiednio na 4. i 5. miejscu rankingu. W obu tych miastach nastąpiło skrócenie czasu traconego w korkach oraz spadek kosztu dla kierowców w porównaniu do poprzedniego rankingu. Na 6. miejscu znalazły się Katowice, które dotychczas były liderem rankingu z najmniejszymi korkami.
Niezmiennym problemem miast są wąskie gardła komunikacyjne. Tegoroczny raport analizując wąskie gardła, porównuje je również do stanu z 2011 roku. Rozwiązanie problemu wąskich gardeł mogłoby przynieść skokową poprawę przejezdności nie tylko dla większego rejonu, ale i całego miasta. Przykładowo w Gdańsku wytypowano w tegorocznej edycji badania sześć najważniejszych wąskich gardeł, co w porównaniu z 2011 rokiem stanowi spadek o blisko 50 proc.
Problem wąskich gardeł w polskich miastach wydaje się wynikać z niedostatecznej analizy i uwagi poświęconej temu zagadnieniu przez władze miast oraz zarządzających transportem drogowym i komunikacją miejską.
- Nasz tegoroczny raport wyraźnie pokazał, że są miasta, które efektywnie realizują przyjętą strategię komunikacyjną i są takie, w których problemy się kumulują. W tym i w przyszłym roku w wielu polskich aglomeracjach będą przygotowywane nowe strategie transportowe. Kilka prostych zmian, jak choćby wykorzystanie torowisk tramwajowych jako bus-pasów, zmniejszenie liczby znaków drogowych, czy inwestowanie w zintegrowane systemy zarządzania ruchem miałyby korzystne ekonomicznie efekty dla uczestników ruchu drogowego, tak więc i dla finansów kierowców oraz samych miast – mówi Rafał Antczak.
Trudno w tym kontekście nie wspomnieć o zaistniałej sytuacji komunikacyjnej Warszawy po pożarze i w konsekwencji zamknięciu Mostu Łazienkowskiego w połowie lutego 2015 r. Wynikające z tej sytuacji zmiany w organizacji ruchu – wprowadzenie nowych buspasów, a następnie częściowa ich likwidacja spowodowały w jednych miejscach kompletny paraliż, a w innych zaskakujące zmniejszenie natężenia ruchu. Szczególnie w Warszawie, ale także w innych miastach, sytuacja wąskich gardłach może ulegać znacznym zmianom nawet w krótkim czasie. Dlatego, autorzy raportu udostępnili także pomiary wąskich gardeł i korków aktualizowane w czasie rzeczywistym oraz zmiany w każdym z miast w stosunku do października 2014.
Całość raportu do pobrania www.deloitte.com/pl.
Metodologia:
Badanie występowania korków oparto na rzeczywistych pomiarach prędkości przejazdu poszczególnymi odcinkami dróg w dni robocze, wyznaczanych na podstawie danych z ponad 100 tysięcy pojazdów, dostarczających podczas jazdy informacji o lokalizacji, prędkości i kierunku jazdy, w interwałach czasowych nie większych niż 60 sekund. Obliczenia bazują na danych badania Korkometr™ z października 2014 r. (analogicznie do wcześniejszych edycji raportu).
(źr. Deloitte)