Opłata za zmniejszenie naturalnej retencji terenowej, potocznie zwana podatkiem od deszczu, obowiązuje już cztery lata. Nie każdy właściciel nieruchomości wie, że musi ją płacić. Wobec prawdopodobnego rozszerzenia w przyszłości grupy osób i firm objętych daniną, warto uwzględnić ten koszt przy nowych inwestycjach lub rozważyć modernizację już istniejących nieruchomości. Tym bardziej, że zgodnie z ordynacją podatkową w 2023 r. zobowiązania będą ściągane za 5 poprzednich lat wraz z odsetkami. A to może wiązać się z czynnościami sprawdzającymi ze strony odpowiednich organów.
Podatek od deszczu jest pobierany od właścicieli nieruchomości, których zbyt duża część jest zabetonowana i przez to nie wchłania odpowiedniej ilości wody deszczowej czy wód roztopowych. Dotyczy to zwłaszcza dużych działek komercyjnych i handlowych, pokrytych w znacznej części budynkami o dużej powierzchni oraz asfaltem lub kostką brukową. Obniża to poziom wód gruntowych i jest jedną z przyczyn coraz częściej występujących suszy. Ustawodawca uznał więc, że dzięki wprowadzeniu takiej opłaty zachęci właścicieli nieruchomości do budowania systemów retencyjnych i rezygnacji z zalewania terenu betonem.
Powszechna nieznajomość i weryfikacje na horyzoncie
Wprowadzony w 2018 r. podatek od deszczu reguluje Prawo wodne (1 stycznia 2018 r. na podstawie art. 269 ust. 1 pkt 1 ustawy z dnia 20 lipca 2017 r. – Prawo wodne). Wpływy z jego tytułu zasilają głównie budżet Państwowego Gospodarstwa Wodnego Wody Polskie, które przeznacza je na walkę ze skutkami suszy. 10 proc. opłaty trafia do urzędów gmin, które są zobowiązane do jego naliczania i pobierania. Znaczna część dużych firm wciąż nie zdaje sobie sprawy z konieczności jego opłacania. Również gminy mają z nim problem.
– Bazując na informacjach z urzędów gminnych i miejskich, widzimy, że nieznajomość podatku od deszczu wynika głównie z braków kadrowych oraz niejasnych procedur, w jaki sposób podstawa opodatkowania powinna być określana. Mając świadomość, jak wygląda kondycja finansowa gmin, oraz biorąc pod uwagę fakt, iż w 2023 r. zgodnie z ordynacją podatkową zobowiązania będą ściągane za 5 poprzednich lat, możemy zakładać, że wkrótce organy podatkowe zaczną się upominać o daninę wraz z należnym oprocentowaniem. Jest to więc dobry moment, aby przedsiębiorcy zweryfikowali wysokość należnego podatku – komentuje Małgorzata Pałys, manager Działu podatków i opłat lokalnych w Ayming Polska.
Kogo obejmuje podatek od deszczu
Obecnie do zapłaty podatku zobowiązani są właściciele nieruchomości o powierzchni przekraczającej 3500 m kw., ale tylko w przypadku, gdy jest ona w co najmniej 70 proc. zabudowana oraz niepodłączona do kanalizacji. Roczne stawki daniny zależą od tego, czy nieruchomość posiada urządzenia do retencjonowania wody, i wynoszą maksymalnie od 10 gr do 1 zł za metr kwadratowy. – Obecnie opłatą obciążone są głównie przedsiębiorstwa posiadające rozbudowane zakłady produkcyjne, centra logistyczne, jak również podmioty handlowe dysponujące sklepami wielkopowierzchniowymi. Osoby fizyczne będące właścicielami mniejszych działek nie są zobligowane do uiszczania opłaty od deszczu – wyjaśnia Aleksandra Kania, starszy konsultant w Dziale podatków i opłat lokalnych w Ayming Polska.
Od 2020 r. trwają prace nad nowelizacją przepisów zmieniających podatek od deszczu. Sejm miał je przegłosować w tym roku, na razie jednak rząd wycofał się z tej inicjatywy. Można jednak zakładać, że sprawa powróci, a podatek nie tylko zauważalnie wzrośnie, ale obejmie też znacznie więcej firm oraz gospodarstw domowych. Z szacunków rządu wynika, że będzie to nawet 20-krotnie większa liczba podatników niż obecnie. Planowano, aby daniną byli obciążeni wszyscy właściciele nieruchomości o powierzchni większej niż 600 m kw., na których zabudowane jest co najmniej 50 proc. powierzchni gruntu.
Szansa na oszczędności
Podatku od deszczu można uniknąć lub znacząco obniżyć jego wysokość poprzez montowanie urządzeń do retencjonowania wody, np. zbiorników na deszczówkę. Ważne jest również odpowiednie projektowanie przyszłych placów czy budynków.
– Planując nowe nieruchomości, firmy powinny zwrócić uwagę na takie rozwiązania, jak np. pokrywanie placów płytami ażurowymi, które w odróżnieniu od kostki czy asfaltu umożliwiają częściowe wnikanie wody do gruntu – radzi Aleksandra Kania z Ayming Polska.
(źr. Ayming)