Rozmowa z Mariolą Glinką, dyrektor operacyjną Transsped Sp. z o.o

Beata Trochymiak (Pracujwlogistyce.pl) - Niewielka liczba kobiet na stanowiskach managerskich jest przypisywana m.in. uprzedzeniom, z którymi mogą się spotykać w środowisku zawodowym. Jak Pani patrzy na ten problem?
Mariola Glinka - Muszę przyznać, że często spotykałam się z uprzedzeniami albo z nierównym traktowaniem. Doznałam wielu złych doświadczeń ze strony moich byłych pracodawców. Z drugiej strony, nie potrafiłam też o siebie zawalczyć i często stawiałam siebie na końcu. Z czasem, uświadomiłam sobie, jak bardzo jest to krzywdzące dla mnie i dla mojego rozwoju. To, co pozwoliło mi wyjść z tej biernej postawy, to moje wartości, które dają mi siłę, aby iść do przodu, przy tym nikogo nie raniąc i szanując innych. Dzisiaj pokonuję uprzedzenia dzięki swoim doświadczeniom i silnemu kręgosłupowi moralnemu oraz wizji mojego rozwoju.
Po ilu latach pracy otrzymała Pani pierwszy awans na stanowisko managerskie?
- Już po 1,5 roku pracy, czyli w wieku niespełna 21 lat. Wówczas pracowałam w małej firmie transportowej, gdzie zaczynałam pracę jako spedytor. Przełomem w mojej karierze managerskiej było przeprowadzenie się z rodzinnej miejscowości do Warszawy, gdzie dostałam pracę w dużej firmie spedycyjnej. Po około roku pracy, wyszłam z inicjatywą stworzenia nowego działu i optymalizacji kosztów. Spotkało się to z dużym zainteresowaniem zarządu i firma zaczęła mnie przygotowywać do roli managera. Od tego momentu wiedziałam, że to jest moja ścieżka rozwoju i każdego dnia czułam, że jestem dokładnie w tym miejscu, w którym chcę być i gdzie się spełniam. Awansując otrzymałam stanowisko business development managera, a potem był manager operacyjny i specjalizacja tworzenia zespołów spedycyjnych. Od 3 lat pracuję w Transsped na stanowisku dyrektora operacyjnego, biorę udział w rozwoju firmy, a szczególnie biznesu spedycyjnego. W tym się odnalazłam i w tym czuję się jak „ryba w wodzie”.
Jak zdobywa Pani zaufanie zarówno pracodawców jak i swoich zespołów?
- Od zawsze podążałam własną drogą. Kiedy miałam pomysł, po prostu szłam z nim do zarządu. Tak było też ostatnio, kiedy zgłosiłam się do prezesa Transsped z projektem rozwoju oddziału warszawskiego i uruchomienia oddziału w Suwałkach. Przedstawiłam konkretne wyliczenia, konkretne plany i ostatecznie otrzymałam możliwość działania na tak szeroką skalę, na jaką chciałam to zrobić. Czyli docelowo stworzenie i zarządzanie zespołem około 30 osób. Udało się to zrealizować w dość krótkim czasie i do tego rozwijamy dynamicznie nowy oddział.
Jaki ma Pani styl zarządzania?
- Transparentny, już na rozmowie rekrutacyjnej szeroko opowiadam o tym, jak się ze mną współpracuje i jak pracuje się w naszej firmie. Jeśli ludzie są ambitni, to wspieram ich w rozwoju.
Jak udaje się Pani motywować ludzi?
- Oprócz wynagrodzeń, czy benefitów dla spedytorów ważne są relacje z przewoźnikami, z którymi pracują. Jeśli więc firma dotrzymuje terminów płatności, praca spedytora będzie mniej stresująca, a on sam będzie też dumny bycia częścią solidnej organizacji. Oczywiście ważna też jest postawa kadry managerskiej. Swoją osobą staram się dawać przykład moim pracownikom, których motywuje też ludzkie podejście, szczera rozmowa i wsparcie w trudnych sytuacjach. Dodatkowo możliwości rozwoju i poszerzania wiedzy. Zależy mi na ludziach i zawsze pokazuję im, że jestem dla nich tu i teraz. Proszę ich tylko o realizowanie swoich obowiązków w pracy i o nic więcej. Jeśli widzę, że komuś nie wychodzi, to reaguję, proponuję ścieżki podniesienia kwalifikacji. Staram się zapewniać też najnowsze informacje z rynku. Robiąc jakąś analizę, również dzielę się nią z pracownikami. Wychodzę z założenia, że im lepiej zadbasz o pracownika, tym lepiej będzie się nam pracować.
Jak postrzega Pani kobiety w naszej branży? Czy wspiera Pani je w rozwoju?
- Niestety brakuje im odwagi, ale też i wsparcia. Czasami wystarczy dać małe potwierdzenie, że panie mogą i powinny zaufać swoim umiejętnościom, a będą „przenosiły góry”. Każda z kobiet ma w swojej naturze wielozadaniowość i nie bójmy się tego wykorzystywać w pracy, zwłaszcza w logistyce. Życzę wszystkim kobietom w logistyce aby nastawione były na działanie i wychodzenie do przodu. Ważne są tutaj własne zasady i wartości, a także bycie otwartym na rozwój. Lider nigdy nie przestaje się uczyć, a my kobiety jesteśmy ciekawskie z natury i szybko też sięgamy po wiedzę. Poza tym, kobiety są świetne w rozwiązywaniu problemów i upraszczaniu wielu rzeczy w pracy. Drogie Panie, więcej odwagi.
Co by Pani poradziła młodym dziewczynom, które myślą o logistyce, a mają wątpliwości?
- Nie traćcie swojej charyzmy i bądźcie sobą. Nie bójcie się też porażek, bo dzięki nim macie szansę się rozwijać. Nie gaście same siebie, nie bójcie się realizować swoich pomysłów i szukajcie swoich mentorów oraz otoczenia, które pozwoli Wam rozwinąć skrzydła. Pamiętajcie, spedycja i logistyka była, jest i będzie, to praca przyszłości. Chociaż jest wymagająca, to też dająca dużo satysfakcji. Nie znam kobiety, która nie odnalazłaby się w tej branży.
A jaką wizję rozwoju ma Pani dla siebie i jakie cele Pani stawia przed sobą? Czyli Mariola Glinka za 10 lat?
- Nie przywiązuję się do stanowiska, dzisiaj mogę być managerem, a jutro spedytorem. Moim celem jest patrzenie długofalowe w przyszłość i realizowanie siebie, czyli ciągły rozwój. Ludzie są moim sensem i to ludzie mnie motywują, a co przyniesie czas, zobaczymy.
Patrząc na rynek, jakie ma Pani obawy?
- Czasy są niepewne i jako branża przeżywamy dość mocne fluktuacje. W takiej sytuacji ważna jest też intuicja. Nie odpuszczam też łatwo i nie zajmuję się zbędnym analizowaniem. Nie boję się też ryzyka, działam szybko i intuicyjnie. Nie uciekam przed problemami, więc generalnie nie mam większych obaw.
Czy ma Pani jakieś pasje i gdyby nie logistyka, to co by to było?
- Uczenie się nowych rzeczy i samorozwój. Wychowuję czwórkę dzieci, więc też staram się poświęcać im tyle czasu, ile mogę po pracy. A jeśli nie logistyka, to pewnie prowadziłabym jakiś rodzinny dom dziecka, bo mam dużą potrzebę pomagania ludziom i kocham dzieci. Zajęłabym się jakimiś sprawami społecznymi oraz pomaganiem ludziom z biedniejszych rejonów, co oczywiście cały czas czynię i dzięki czemu czuję się spełniona, zwłaszcza kiedy widzę, że ta pomoc zmienia życie innych na lepsze.
Dziękuję za rozmowę
Beata Trochymiak