Rozmowa z Katarzyną Godawską, prezesem zarządu PKS Rzeszów Sp. z o.o, członkiem zarządu Grupy OMEGA Pilzno Godawski & Godawski
Życie zawodowe poświęciła Pani wyłącznie OMEGA Pilzno, jakie były jego początki? - Początek był dosyć trudny, w połowie lat 90. tuż po ukończeniu liceum ekonomicznego otrzymałam pracę, w małej wówczas, firmie OMEGA Pilzno i od razu zostałam rzucona na głęboką wodę - prowadzenie księgowości całej firmy. Spółka zaczęła się rozwijać bardzo dynamicznie. W ciągu kolejnych dwóch lat podwoiliśmy liczbę pojazdów ciężarowych dzięki przejęciu jednej z firm transportowych. Trzeba było stworzyć pełną strukturę firmy, zupełnie już inaczej zarządzać spółką. To był krok milowy również w mojej karierze zawodowej, bo wtedy też awansowałam na dyrektora administracji, oprócz księgowości zarządzałam wszystkimi działami około operacyjnymi, czyli kadrami, zakupami, marketingiem i PR-em. Patrząc z perspektywy czasu była to niezła szkoła życia, ale też ciekawe wyzwania, dużo nauki, kilka porażek i sukcesów.
Jest Pani również żoną jednego ze współwłaścicieli Grupy OMEGA Pilzno, czy miało to wpływ na pozycję w firmie? - Adam Godawski jest moim mężem, ale nie było to wyznacznikiem mojej ścieżki kariery, a wręcz odwrotnie jest nawet trudniej, gdyż wiem, że mogę być przez taki właśnie pryzmat oceniana. To wymaga też wypracowania określonych reguł współpracy, nie przenoszenia problemów zawodowych na grunt życia prywatnego. Przyznam, że to spore wyzwanie.
Czy były jakieś wahania, że jednak transport nie jest tym, co chciałaby Pani w życiu robić? - Nie miałam nigdy żadnych wątpliwości. Lubię kiedy coś się dzieje, a w transporcie cały czas jesteś „on-line”. Nieraz prowadziłam nawet 20 spraw równocześnie i nie czułam zmęczenia tematem ani przez chwilę. Co ciekawe, po tych 19 latach pracy mam wrażenie, że pracowałam nie w jednej, ale w kilku i to różnych firmach. Nigdy nie było czasu na rutynę, nie czułam się nigdy wypalona. Kończąc jakieś zadanie wiedziałam, że wszystko będzie dobrze, bo mam świetnych pracowników i zostawiam odpowiednie osoby na odpowiednim miejscu.
Gdyby nie transport, to co by to było? - Na pewno skierowałabym swoje kroki w stronę ekonomii albo zarządzania zasobami ludzkimi, HR-y. Nie wiem, trudno powiedzieć, ale gdzieś w tych obszarach mogłabym się na pewno realizować.
Trudno być kobietą szefem w dużej firmie transportowej? - Łatwo nie jest. Myślę, że nadal kobiety są postrzegane jako te słabsze i muszą stale udowadniać otoczeniu, że są świetnymi organizatorami, potrafią dobrze zarządzać zespołem, mają dobre pomysły na biznes. Potwierdza to mój przykład. Kiedy zarząd Grupy OMEGA Pilzno zaproponował mi objęcie nowego stanowiska w 2006 roku po przejęciu firmy PKS Rzeszów, moje pierwsze dni pracy upłynęły na rozmowach z kierowcami, którzy mieli problem z zaakceptowaniem kobiety szefa. Niektórzy byli mocno zdziwieni przychodząc na spotkanie - jak myśleli - z prezesem a nie prezeską i próbowali mnie ignorować. Do tego, po raz pierwszy zetknęłam się ze związkami zawodowymi. Musiałam uzbroić się w pancerz cierpliwości i poradzić sobie ze stereotypami, wdrażaniem nowej jakości pracy, nowej struktury organizacyjnej, regulaminów i nowoczesnego stylu zarządzania. Na początku był duży opór, czasami nawet ze łzami w oczach, ale z tygodnia na tydzień atmosfera w pracy była coraz lepsza, a starsi stażem pracownicy zaczęli doceniać to co robię dla firmy. Z czasem też związki zawodowe zaakceptowały zmiany i moje zaangażowanie w rozwój spółki.
Co utkwiło Pani najbardziej w pamięci z pierwszych dni pracy w PKS Rzeszów? - Pamiętam jedną zaskakującą sytuację. Kiedy zakupiliśmy nowe ciągniki siodłowe chciałam zrobić z tej okazji wielkie wydarzenie w firmie. Zaprosiłam kierowców na uroczyste przekazanie im kluczyków, a tymczasem nikt nie chciał przejąć nowych aut. Przyznam, że byłam w szoku, ale okazało się, że kierowcy przerażeni byli nowoczesną technologią np. telematyką, bali się też uszkodzenia nowych pojazdów i konsekwencji. Musiałam więc znaleźć sposób, aby ich przekonać. Zaczęłam ponownie rozmawiać z każdym indywidualnie, budując obopólne zaufanie w całym zespole. Poza tym codzienne dojazdy z Plizna do Rzeszowa, kiedy nie było jeszcze autostrady i w samochodzie spędzałam średnio 3 godziny dziennie, wykańczały mnie fizycznie, a przecież po pracy czekały na mnie obowiązki domowe i małe dzieci, którym również trzeba było poświęcać jak najwięcej czasu i uwagi. To wszystko wymagało ogromnego wysiłku i pracy.
Jaki ma Pani styl zarządzania i jaką jest szefową? - Pracę opieram na relacjach, staram się docierać do ludzi indywidualnie, chcę zawsze poznać osobiście każdego nowego pracownika, ocenić samodzielnie, a nie kierować się schematami. Jako szefowa, staram się być sprawiedliwa w ocenie i stanowcza w wymaganiu realizacji powierzonych im zadań.
Który z obszarów działalności lubi Pani najbardziej? - Lubię wszystko, co wymaga kreatywności i te obszary, czy raczej zadania, których wykonanie daje od razu widoczne efekty. Generalnie najlepiej czuję się w realizacji konkretnych projektów, których cele są jasno określone i wiadomo też, jaki zespół należy stworzyć, aby je zrealizować.
Czy promuje Pani kobiety w swojej organizacji? - Jak najbardziej, nawet tworzymy specjalne programy rozwojowe, które nie tylko zawodowo, ale również osobiście wzmacniają. Na przykład uruchomiliśmy w ubiegłym roku cykl warsztatów - „spotkania z osobowością” dotyczące stylu ubierania, pielęgnacji twarzy a nawet umiejętności robienia makijażu. Zależy mi, aby kobiety miały nie tylko materialne korzyści z pracy w naszej firmie, ale również satysfakcję osobistą. Warsztaty, które stworzyliśmy z myślą o nich, może trochę odbiegają merytorycznie od transportu, ale kobiety je uwielbiają. Widzę, jak te panie przechodzą zmiany, inaczej się ubierają, inaczej zachowują, są pewniejsze siebie. To wszystko wpływa też na samopoczucie w pracy, a za tym na motywację i całą atmosferę. Zamierzam to kontynuować, na wiosnę uruchamiamy cykl spotkań z dietetykiem, treningi, a pod koniec roku spotkania z couchem. Mam nadzieję, że kobiety dzięki temu odważą się też częściej sięgać po awanse.
Co sprawia Pani największą satysfakcję? - Satysfakcja jest zawsze, kiedy osiągam jakiś sukces, kiedy dzięki mojej pracy przyczyniam się do konkretnej zmiany w firmie, zwłaszcza jeśli wyróżnia to naszą markę na tle rynku. Generalnie wdrażanie innowacyjności.
A co najbardziej doskwiera dzisiaj firmom transportowym? - Wysokie koszty działalności, które również generuje restrykcyjny system prawno – fiskalny w Polsce, ale też zachowania konkurencji, czasami mocno nieetyczne.
Wyzwania i cele na najbliższe 3 lata? - Nowe projekty związane z budowaniem relacji z klientami dla całej Grupy, badanie i poznawanie przyczyn sukcesów bądź niepowodzeń w biznesie. W jakich obszarach możemy zaoferować coś więcej, jak dalej rozwijać nasze usługi. To ogromne wyzwanie, które ma przynieść też wymierne korzyści Grupie OMEGA Pilzno. Jak zawsze stawiam na profesjonalizm i doskonalenie, będę drążyć temat dotąd, aż uzyskam konkretne wnioski.
Katarzyna Godawska po godzinach pracy … - Czasu na prywatne zainteresowania nie mam zbyt wiele, a jeśli go znajduję, to poświęcam go na czytanie książek. Uwielbiam też podróżować, poznawać nowe miejsca i nowych ludzi. Nigdy też nie robię konkretnych planów podróżniczych, raczej na bieżąco wybieramy miejsce, gdzie spędzimy wakacje z całą rodziną, a kierunki wyjazdów uzależnione są od etapów dorastania moich dzieci.
Dziękuję za rozmowę,
Beata Trochymiak