Rozmowa z Anną Trzcińską, dyrektor logistyki, wiceprezes zarządu Complex IQ Sp. z o.o
Pierwsze zetknięcie z logistyką … - Maersk Logistics, zaraz po studiach, gdzie otrzymałam pracę przy archiwizacji dokumentów celnych i spedycyjnych. Potem dostałam propozycję przejścia do działu obsługi klienta i tutaj po raz pierwszy zetknęłam się z prawdziwą logistyką.
Krok po kroku, czy skok na głęboką wodę… - Skok na głęboką wodę. Wprowadzałam dużego klienta (firmę Nestle) do magazynu Maerska. Od początku uczestniczyłam w całym procesie wdrożenia, wsparcia magazynu. Praca na trzy zmiany, ale sprawiająca dużą satysfakcję, uczyłam się cały czas czegoś nowego. To właśnie przy tym projekcie poznałam wszystkie procesy magazynowe, prawie że robiłam za wózkowego (śmiech), skanowałam towary. Zaczęłam też dokształcać się z zakresu logistyki. Kończyłam różne kursy, szkolenia, w tym również kurs logistyczny Europejskiego Towarzystwa Logistycznego (ELA) i uzyskałam certyfikat logistyka na poziomie European Junior Logistician. Przez kolejne kilka lat awans za awansem, obsługa kolejnych klientów, pojawiające się nowe tematy związane z projektowaniem procesu magazynowego. Aż przyszedł czas na stanowisko szefa działu, który obsługiwał 8 dużych klientów z branży FMCG, farmaceutycznej, produkcyjnej, piwnej i alkoholowej i kilku mniejszych. Bardzo wiele nauczyłam się przy tych projektach, zarówno od strony operacyjnej jak i prawnej. Nauczyłam się też wdrażać cały proces od negocjowania umowy, aż po projekt procesu i nadzór nad jego wdrożeniem oraz wykonawstwem.
W pewnym momencie nastąpiła zmiana… - Tak, po 10 latach, w Maersku zaczęły się zmiany w całej organizacji. Firma dała mi sukcesywny rozwój, ale zaczęło mi czegoś brakować. Dostałam propozycję od Klienta - firmy Poltraf i wybór trochę innej ścieżki kariery. To już była branża farmaceutyczna, duża logistyka, duży potencjał innowacyjności. Otrzymałam propozycję na stanowisko sales development managera, czyli odpowiedzialność za rozwój logistyki, dzięki której miałam zwiększyć konkurencyjność firmy.
Ciężko było przejść na stronę klienta? - Zastanawiałam się kilka miesięcy, ale lubię wyzwania i przyznaję, że kusiła mnie ta druga strona logistyki. To było coś zupełnie nowego, więc przyjęłam propozycję. Jednakże po pewnym czasie okazało się, że to również nie jest to, nie ze względu na firmę, ale na charakter pracy, jej ekspresji. Potrzebowałam czegoś co dzieje się tu i teraz. No i po prawie trzech latach otrzymałam kolejną propozycję – tym razem na stanowisko dyrektora logistyki w Complex IQ i dwa wyzwania – koszty i operacje.
Z farmacji do przemysłu ciężkiego, to trudna zmiana, a przede wszystkim zmiana jakościowa… - Też tak myślałam, ale okazało się, że ta jakość ma niemniejsze znaczenie niż w farmacji. Wymagania logistyczne były takie same. Trzy miesiące zajęło mi poznanie procesów na magazynie - 16 tys. pozycji towarowych i 50 pracowników ze znaczną przewagą mężczyzn.
Jak przyjęto kobietę szefa? - Na początku był dystans, ale szybko zespół zobaczył, że może liczyć na moją wiedzę i wsparcie i tym zdobyłam ich zaufanie. Nie narzucałam konkretnych żądań, ale szukałam rozwiązania na codzienne problemy. Na początku ciężko przychodziło pracownikom np. zapytać mnie o coś albo poprosić o pomoc, a chodziło o to, że mężczyzna ma przyjść do kobiety z pytaniem. Ale z czasem zaczęli się otwierać, więc po 5 miesiącach zaczęło wszystko funkcjonować jak w zegarku.
W procesach logistycznych najtrudniejsze jest… - Komunikacja, bo o procesach operacyjnych można sobie przeczytać w książkach, a wszelkie dane są w systemie. Tylko po drodze trzeba się komunikować z ludźmi i tutaj pojawiają się bariery. Obecnie odpowiadam za magazyn, zakupy i dystrybucję, najwięcej problemów wynika z braku dobrej komunikacji, zwłaszcza przy bardziej skomplikowanych procesach.
Czy miała Pani takie momenty mówiąc „mam dość logistyki”? - Nigdy nie było takich myśli. Ja kocham logistykę, bo tu się dużo dzieje. Ostatnio jeden z moich klientów powiedział o mnie - „nie widziałem nigdy osoby tak żyjącej logistyką”. I chyba to prawda, ja po prostu tym żyję, podchodzę do tego z entuzjazmem i energią. Nigdy nie myślałam o tym żeby zamienić logistykę na coś innego. Poza tym, logistyka to interdyscyplinarna dziedzina, ciągle człowiek się czegoś uczy.
Niedawno awansowała Pani na wiceprezesa zarządu, co oznacza ten awans? - Duże wyzwanie bo to już odpowiedzialność za wyniki spółki, ale jednocześnie też duże zaufanie ze strony zarządu i właścicieli. Teraz będę odpowiadać za cały pion logistyki w całym holdingu (trzy spółki handlowe) i już zaczęłam pracować nad pewnymi rozwiązaniami. Jesteśmy w takim momencie, że myślimy o kosztach, każdy ma problem z zapasami, więc pewnie na tym się skupię w najbliższym czasie. Stawiam oczywiście na dobrą komunikację. Nie ma rzeczy niemożliwych, tylko na te trudniejsze potrzeba więcej czasu i tą zasadą kieruję się w życiu.
A prywatnie, czy rozwija Pani jakieś swoje pasje poza logistyką? - Rodzina, sport. Kocham jeździć na rowerze, biorę udział w maratonach rowerowych. Uprawiam też nordic walking, ale nie stronię od dobrej książki.
Dziękuję za rozmowę,
Beata Trochymiak