Rozmowa z Katarzyną Łuczak – Kudzia, współwłaścicielką firmy PAWBOL-LOGISTYKA
Nie widzę innej opcji, jak wyjście poza granice kraju
Niezbyt często spotyka się w polskich firmach transportowych dwudziestoparoletnie osoby na stanowiskach zarządczych, jak Pani trafiła do biznesu transportowego? - Moja przygoda z biznesem zaczęła się w zasadzie już w dzieciństwie. Moi rodzice, od zawsze kiedy pamiętam, prowadzili własną firmę, z początku tylko produkcyjną, a potem transportową. Więc można powiedzieć, że wzrastałam w atmosferze biznesu i uczyłam się go od najmłodszych lat.
Na początku, jak wspomniała Pani, była to firma produkcyjna, to jak to się stało, że postanowiliście rozwijać biznes transportowy? - Transport został wyłoniony ze spółki produkcyjnej, która miała swój pion transportowy na potrzeby własne. Ale z racji tego, że mojego tatę - założyciela firmy, zawsze pasjonowały samochody ciężarowe i był nawet ich kierowcą, to stwierdził, że chce prowadzić odrębną spółkę transportową. W 2000 r. wydzieliliśmy transport z produkcji i powstała spółka Pawbol-Logistyka. Po kilku latach działalności spółki, już w wieku 20 lat zaczęłam w niej pracować jako pracownik administracyjny, a po roku pracy, jeszcze studiując prawo, dołączyłam do firmy jako jej wspólnik i w zasadzie od tej pory nią zarządzam. W między czasie wyszłam za mąż, urodziłam dwójkę dzieci, ukończyłam też studia i jeszcze rozwijałam firmę. Było to możliwe, tylko dzięki wsparciu mojego męża i rodziny.
Czy był to tylko transport, czy od razu też inne usługi TSL? - Na samym początku był to tylko transport drogowy realizowany własnym taborem, ale okazało się, że potrzeby rynku są większe i w 2010 r. weszliśmy w usługi spedycyjne.
Kiedy nastąpił największy progres w rozwoju? - Znaczący wzrost obrotów oraz zysków nastąpił na przełomie roku 2012/2013. Wówczas postawiliśmy na intensyfikację współpracy z klientami, którzy zapewniali dobre warunki płatności, w zamian za jakość oraz szerszy wachlarz usług spedycyjnych, często organizowanych specjalnie dla nich. Uruchomiliśmy wtedy serwis spedycyjny na wszystkie kraje Europy.
Co udało się Pani wdrożyć „swojego” w firmie i jakie doświadczenia założyciela firmy wykorzystuje Pani w biznesie? - Na pewno spokój ducha, to jest taka cecha, którą albo trzeba w sobie wewnętrznie wypracować, albo uczyć się od innych. Ja uczę się tego od mojego taty. A takim dziełem od początku do końca przeze mnie zrealizowanym w firmie jest uruchomienie oddziału w Warszawie, a obecnie otwieram też oddział w Szczecinie.
Czy w związku z tym będziecie rozwijać nowe obszary usług, np. spedycję morską? - Nie, zostajemy póki co w drogówce. W planach są takie usługi, ale jeszcze nie teraz.
Czy myśli Pani globalnie o rozwoju firmy, czy raczej lokalnie, tylko na rynku polskim? - Nie widzę innej opcji, jak wyjście poza granice kraju i działalność poprzez własne spółki zagraniczne. Posiadamy już pewne doświadczenia, bo mamy swoją spółkę na Słowacji, która zajmuje się dystrybucją towarów Pawbol. A jeszcze w tym roku otwieramy kolejną spółkę w Czechach i tak krok po kroku ekspansja w innych krajach. Nie ma takiej możliwości, abyśmy zatrzymali się wyłącznie na rynku rodzimym.
A co z logistyką? - Zaczynamy budowę nowego obiektu w Zatorze. Będzie to budynek biurowy i magazyn na potrzeby naszego zakładu produkcyjnego, a potem logistyka dla klientów zewnętrznych.
Jaką część stanowi transport produktów własnych w usługach Pawbol-Logistyka, a jaki jest udział transportów zewnętrznych? - Transport produktów własnych to ok. 3 proc. wszystkich frachtów, które wykonujemy, reszta to usługi dla rynku zewnętrznego, a kiedyś było odwrotnie.
Czy obsługujecie wybrane grupy towarów, jakieś branże? - Głównie producentów z rynku budowlanego, komponenty do produkcji, ale to temat sezonowy, więc wozimy też i inne ładunki, nie ograniczamy się do jednej branży.
Jaki obszar działalności lubi Pani najbardziej? - Lubię wszystko w tej pracy, jestem pasjonatką, nawet nie wiem czy nie pracoholiczką (śmiech), bo chyba nie mogłabym żyć bez tej pracy.
Co Panią najbardziej martwi, jako szefa firmy transportowej? - Brak młodych pracowników, którzy są w stanie zaangażować się w pracę. Jest duże bezrobocie, ale nie ma kandydatów do pracy, nawet bez doświadczenia. W naszym regionie, dużo firm upadło i ludzie, którzy mają kilkunastoletnie doświadczenie również nie potrafią się odnaleźć w nowych warunkach. Z kolei absolwenci mają zbyt wygórowane wymagania płacowe. Już teraz jest problem z obsadzeniem niektórych stanowisk, cały czas szukamy spedytorów i handlowców. A co będzie za kilka lat? Nawet dwie szkoły średnie w regionie, które szkolą spedytorów i logistyków nie są w stanie przygotować młodych ani do zawodu ani do pracy.
Pawbol jako pracodawca… - Przy każdym nowoprzyjętym pracowniku zakładamy, że zostanie z nami na długie lata, ale wiadomo czas to weryfikuje. Jeśli ktoś wykazuje zaangażowanie i jest w stanie zbudować wzajemne zaufanie, to odwzajemniamy to w zarobkach, podchodzimy elastycznie do czasu pracy, wspieramy w trudnych momentach, albo kiedy pojawiają się jakieś problemy idziemy na rękę pracownikom. Wychodzę z założenia, że ludzi należy traktować tak, jakbym chciała sama być traktowana przez szefa. Pracownik ma się czuć dobrze u nas w pracy, bo jeśli on się czuje bezpiecznie, to nasza firma także będzie bezpieczna.
Dziękuję za rozmowę,
Beata Trochymiak
Pawbol-Logistyka w liczbach: firma powstała w roku 2000, jej założycielem jest Barbara Łuczak, Paweł Łuczak, Tabor własny liczy 30 pojazdów ciężarowych i dostawczych oraz flotę podwykonawców w liczbie około 300 pojazdów. Firma korzysta z systemów informatycznych typu: program spedycyjny SPEED, giełdy transportowe Timocom, Trans.eu, Teleroute, WTransnet, kart paliwowych: Orlen FLOTA, DKV.