Wywiady/Rozmowy portalu Pracujwlogistyce.pl z cyklu - "Kobiety w logistyce"
Rozmawiamy z Małgorzatą Adamską członkiem zarządu PEKAES S.A
PwL: W branży TSL niewiele jest kobiet w zarządach firm. Czy kobiecie trudno jest zarządzać tak dużą spółką jaką jest PEKAES?
- Zarządzanie spółką to duże wyzwanie i nie ma tutaj znaczenia, w jakiej branży ona działa, czy jest to logistyka czy finanse. Staram się unikać demonizowania branży TSL i nie mówię, że jest szczególnie trudna. Praca w każdej branży ma swoją specyfikę i trzeba się liczyć z nowymi wyzwaniami, z ogromną odpowiedzialnością zarówno za biznes, jak i za ludzi. Wszędzie tak samo, trzeba patrzeć za horyzont i przewidywać, w jaki sposób wszystko to co dzieje się wokół i wewnątrz firmy może wpływać na jej działania i możliwość rozwoju. I nie ma tutaj znaczenia czy firmą zarządza kobieta czy mężczyzna.
PwL: Jak długo pracuje Pani w branży logistycznej?
- Z logistyką związana jestem od 1993r. Przez 16 lat pracowałam w spółce tytoniowej Philip Morris w Krakowie, gdzie współtworzyłam strukturę działu logistyki od strony sprzedaży i dystrybucji. To była logistyka wewnątrzzakładowa, która różni się od typowej logistyki usługowej, w której to pracę rozpoczęłam w 2009 r. jako członek zarządu w spółce PEKAES.
PwL: Co Panią skłoniło do tej zmiany?
- Zadecydowały dwie rzeczy. Przede wszystkim chęć podjęcia się nowych wyzwań w nowym obszarze działalności, nowy biznes, nowi ludzie. A drugi element, to względy prywatne. Cotygodniowe dojazdy do pracy w Krakowie zabierały mi bardzo dużo czasu, na którego wykorzystanie miałam ciekawsze pomysły. Chciałam jednak kontynuować pracę w branży logistycznej i dlatego z pośród złożonych mi propozycji wybrałam pracę w PEKAES.
PwL: Zarządza Pani specyficzną grupą zawodową, jaką są kierowcy. Czy akceptują szefa kobietę?
- Ponieważ zdecydowana większość kierowców PEKAES pracuje na trasach międzynarodowych, więc dosyć rzadko bywają w firmie. W związku z tym mój kontakt z nimi jest ograniczony. Jeśli dochodzi do rozmów, to częściej z ich przedstawicielami w związkach zawodowych, albo z dyspozytorami, którzy odpowiadają za ich organizację pracy, niż z samymi kierowcami. Natomiast szczególnie dbamy o to, aby nasi kierowcy oraz podwykonawcy otrzymywali w porę pełną informację o wszelkich zmianach prawnych, decyzjach administracyjnych, jak chociażby wprowadzenie e-myta. Zależy mi na dobrym przygotowaniu naszych pracowników i kooperantów do wykonywania usług, pilnujemy więc, żeby tego typu zmiany nie zakłócały im pracy.
PwL: Co Pani zdaniem jest najważniejsze w zarządzaniu spółką logistyczną?
- Dzisiaj biznes to nie tylko pieniądze, ale też relacje między ludźmi i budowanie więzi z firmą. Ważną rolę odgrywa komunikacja wewnętrzna. Bez wymiany informacji nie można tworzyć wysokiej jakości pracy. Informacja o tym co dzieje się w firmie powinna docierać do każdego pracownika, wówczas realizacja celów strategii firmy będzie łatwiejsza. Co miesiąc organizujemy spotkania dyrektorów wszystkich oddziałów (jest ich 17 w całej Polsce), którzy potem mają obowiązek podzielić się przekazanymi informacjami ze swoimi pracownikami. Każdy z pracowników wie jakie zadania są realizowane, i jaki mamy cel do osiągnięcia. Myślenie, przez pryzmat tworzenia zespołu, to stały element towarzyszący mojej pracy.
PwL: Czy trudno jest Pani przekonywać do swoich decyzji pozostałych członków zarządu?
- Szanse są wyrównane, bo w zarządzie są tylko dwie osoby, Prezes Jacek Machocki i ja. Staram się zawsze przygotować dobrze do rozmowy i tak przedstawić swoje argumenty, aby przekonać mojego kolegę. Oczywiście każdy ma swoje racje, ale zawsze potrafimy osiągnąć porozumienie i wypracować wspólne rozwiązanie, więc dobrze sobie radzę.
PwL: A kto przekazuje trudne decyzje w kwestiach nieprzyjemnych dla pracowników, jak np. zwolnienie z pracy?
- Każdy w swoim obszarze działania. Natomiast cieszę się, że nie ma wiele takich decyzji. PEKAES to firma o stabilnej pozycji i dobrze się rozwijająca. Zdołaliśmy przekonać akcjonariuszy, że dalszy dynamiczny wzrost firmy wymaga kolejnych inwestycji zarówno w nowe narzędzia i technologie jak i w zasoby ludzkie. Sami ostrożnie podejmujemy decyzje o zwolnieniach pracowników, gdyż ciągły rozwój firmy wymaga rąk do pracy i warto zagospodarowywać tych, którzy są w firmie od lat i znają tę pracę. Oczywiście, jeśli dochodzi do rozmowy na temat rozwiązania umowy to wszystkich obowiązuje zasada uzasadnienia zwolnienia i kulturalnej komunikacji. Kultura jest w trudnych momentach najlepszym sposobem postępowania.
PwL: Podobno jest Pani perfekcjonistką?
- Tak. Uważam, że każdy powinien wykonywać swoje zadania najlepiej jak potrafi. Szczególną wagę przykładam do jakości i nie wyobrażam sobie świadomego popełniania błędów, które mają bezpośrednie przełożenie na jakość. Mówienie o tym, że jakość jest na poziomie 95 proc., oznacza że tej jakości nie ma w ogóle. Albo coś robimy dobrze, albo nie robimy wcale.
PwL: Z perfekcjonistką trudno się pracuje, czy pracownicy boją się Pani?
- Staram się stworzyć takie warunki pracy, aby zamierzony efekt był możliwy do osiągnięcia przez zespół pracowników w spokoju i bez wywierania presji. Współpracuję i pomagam ludziom. Natomiast z reguły ludzie mają respekt do osób zarządzających w firmie, ale to nie jest strach czy jakieś obawy co do współpracy konkretnie z moją osobą. Po prostu tak jest.
PwL: Co Panią najbardziej fascynuje w pracy w PEKAES?
- To, że jest spółką giełdową. Spółka akcyjna jest zupełnie innym organizmem niż te firmy, w których do tej pory pracowałam. Fascynuje mnie ten element odpowiedzialności za komunikację giełdową i to co dzieje się na giełdzie z ceną naszych akcji. Staram się dobrze zrozumieć te zasady, gdyż po drugiej stronie siedzą akcjonariusze, którzy wymagają od nas podnoszenia wartości firmy. Jestem też pełna podziwu dla historii tej spółki, która liczy ponad 50 lat, od czasów głębokiego komunizmu, poprzez zmiany ustrojowo - polityczne w Polsce i która nadal rozwija się i ma coraz silniejszą pozycję na rynku. To fascynujące móc zapisać się w historii tak znanej marki.
PwL: Jak spędza Pani czas wolny poza pracą, co jest Pani pasją?
- Mam takie miejsce, które kocham i któremu oddaję każdą wolną chwilę. To mój ogródek, w którym spędzam codziennie sporo czasu, dbając o rośliny. W tym miejscu potrafię się w pełni zrelaksować. A moją ukochaną rośliną jest glicynia. Oczywiście lubię też podróże, co roku staram się odwiedzić jakiś ciekawy zakątek świata, jak Chiny, Kambodża, Peru. Ale nawet podczas takich wypraw zawsze tęsknię do zielonego ogródka na warszawskim Ursusie.
Dziękuję za rozmowę,
Beata Trochymiak
redaktor portalu
Pracujwlogistyce.pl