Patrząc na wskaźniki raportów na temat prognoz zatrudnienia i rynku pracy, branża TSL znajduje się ciągle w czołówce rankingu "optymistów" w zakresie zatrudnienia oraz wykazuje stały wzrost nowych miejsc pracy. Nasze obserwacje rynku pracy na przestrzeni ostatnich trzech lat, potwierdzają tą tezę, bo ofert pracy w szeroko rozumianej logistyce nie brakuje - począwszy od magazyniera i kierowcy, a skończywszy na stanowiskach kierowniczych. Jednakże pojawia się inny problem - coraz trudniej jest znaleźć odpowiednich kandydatów na wolne wakaty, gdyż branża oczekuje ludzi z "pakietem kontaktów" do klientów. A tych obecnie na rynku pracy, jak na lekarstwo...
Największe zapotrzebowanie na kandydatów w zakresie pracy umysłowej, stanowią nieustająco specjaliści średniego szczebla tacy jak: spedytorzy i handlowcy. Co jest tego przyczyną - rozwój usług, nowa oferta, nowe możliwości? Otóż nie. Jeśli przyjrzymy się bliżej wymaganiom pracodawców na tego typu stanowiska, odkryjemy, iż potrzeba rekrutacyjna jest związana dopiero z planowanym rozwojem. W tym wypadku pozyskanie nowych pracowników jest po prostu środkiem do pozyskania klientów. Większość firm poszukuje spedytorów lub handlowców, którzy dopiero mają przynieść firmie wymierne korzyści w postaci nowych zleceń i kontraktów. Niewiele jest ofert wśród spedytorów, które dotyczyłyby konieczności zatrudnienia w sytuacji zwiększającej się liczby zleceń i wolumenów ładunków - to dopiero zatrudniony spedytor będzie miał za zadanie te zlecenia wykreować i pozyskać.
Wyścig się rozpoczyna Zbliża się okres "żniw w logistyce", jesień i początek zimy, to okres przedświąteczny, czas największych dostaw, ale też i walki o nowe kontrakty na następny rok. Więc w drugiej połowie tego roku "głód" klientów będzie coraz większy - zostały już tylko 4 miesiące do realizacji celów budżetowych, koniunktura jest obiecująca, a okres świąteczny to peak zleceń transportowych, które każda firma chce maksymalnie wykorzystać. Każdy zastanawia się jak dotrzeć do klienta, jak wyprzedzić konkurencję, jak zdobyć nowe zlecenia. Wiele firm robi to poprzez zatrudnianie nowych handlowców, od których oczekuje głównie, wypracowanych relacji z klientami i przeniesienia ich w bardzo krótkim czasie do siebie. W zderzeniu z rzeczywistością, okazuje się to niemożliwe, a często bardzo kosztochłonne, o czym już pracodawcy zapominają. Po pierwsze czas i koszty związane ze znalezieniem takich kandydatów, a po drugie czy pozyskanie klienta zależy wyłącznie od jego kontaktów i relacji z handlowcem? Kolejne pytania, które tutaj się nasuwają, to czy dobry handlowiec, mający dobre warunki pracy szuka nowej? Na ile wszelkie środki stosowane przez pracodawców, które mogą go skusić do zmiany, przyniosą zwrot i w jakim czasie? Od dawna obserwujemy, po stronie potencjalnych kandydatów na handlowców i spedytorów, zwiększoną ostrożność i niechęć do zmiany pracy. Rozmawiając z HR-managerami i patrząc na zabiegi PR-owe, niektórych agencji zatrudnienia starających się zwrócić uwagę na przedstawiane oferty pracy w TSL, "gołym okiem" widoczne jest to, że znacznie spadła liczba osób odpowiadających na ogłoszenia o pracę. Niektórzy nazywają to wręcz "błędnym kołem" rekrutacji w logistyce. Bo, po pierwsze grono kandydatów stale się zawęża. A po drugie, jeśli nawet ktoś zdecyduje się na zmianę miejsca pracy, to poszukuje go z dużą rozwagą i bez pośpiechu. Najchętniej wybieranymi ofertami są te związane z polepszeniem wynagrodzenia lub awansem.