Iwetta Drewko-Bieńkowska Dyrektor d/s Spedycji Kolejowej Rholig Suus Logistics (Polska) Sp. z o.o
Wystarczy wspiąć się na palce aby sięgnąć gwiazd
- Już od pierwszego dnia pracy w spedycji wiedziałam że to jest zajęcie dla mnie - ciągły ruch, różni klienci, dużo kontaktu z ludźmi. Daje mi to wiele satysfakcji i umożliwia ciągły rozwój. Mam niezdiagnozowane ADHD, więc ten pęd w pracy mi odpowiada. Nie mam czasu na nudę. - mówi z uśmiechem Iwetta Drewko-Bieńkowska.
Do spedycji trafiła przypadkiem. - Któregoś dnia wróciłam ze spaceru z dziećmi i oznajmiłam rodzinie, że idę do pracy. Jakiej? Wówczas jeszcze nie wiedziałam. Z wykształcenia jestem humanistką, więc nie myślałam o spedycji czy transporcie. Odbyłam kilka rozmów o pracę w różnych branżach i spedycja była pierwszą ofertą, którą otrzymałam. Rozpoczęłam pracę w 1997 r. w Kolsped Spedytor Międzynarodowy Sp. z o.o., na stanowisku spedytora międzynarodowego - wspomina p. Iwetta. Przychodząc do tej firmy, nie wiedziała jeszcze na czym polega praca w spedycji. Przez pierwsze miesiące przyglądała się więc i obserwowała. - Nie miałam nauczyciela ani mentora, musiałam nauczyć się wszystkiego sama. Jedno jest pewne - od samego początku podobało mi się - mówi o swoich pierwszych dniach w spedycji. - Połknęłam bakcyla, po trzymiesięcznym okresie próbnym dostałam umowę o pracę i zostałam tam na 10 lat - dodaje.
W tym czasie awansowała, objęła stanowisko dyrektora oddziału. Wkrótce znaleźli ją headhunterzy i otrzymała propozycję pracy w spółce Polfrost. Pozostając w branży, przyjęła nowe wyzwanie.
- Polfrost otworzył mi okno na Wschód. Tutaj zetknęłam się z rynkami wschodnimi oraz Azji Środkowej. Mogłam wykorzystać wiedzę zdobytą na studiach, bo z wykształcenia jestem filologiem ukraińskim. Znam biegle język ukraiński i rosyjski, co oczywiście wzbudza sympatię u klientów ze Wschodu - opowiada p. Iwetta. W Polfroście była managerem produktu i odpowiadała za rynki wschodnie. Pomimo, że z wykształcenia jest humanistką, nigdy nie myślała, aby zmienić ten zawód na inny. - Nie wiem kiedy, ale moja praca stała się też moją pasją, chociaż mam niełatwą część spedycji, bo od samego początku zajmuję się transportem kolejowym - dodaje. Nigdy nie uzupełniała też swojej wiedzy na innych studiach, wiedzę spedycyjną zdobyła dzięki doświadczeniu.
Do Rohlig Suus trafiła podobnie, nie szukała zmiany, to praca znalazła ją. - Zadzwonił do mnie prezes firmy i zaprosił na spotkanie. Złożył mi ofertę nie do odrzucenia. Nie ukrywam, że na początku byłam zachwycona, ale po namyśle zrezygnowałam - mówi Iwetta Drewko-Bieńkowska. Jej zadaniem miało być uruchomienie działu spedycji kolejowej, a zbudowanie takiej komórki od podstaw na ciasnym rynku kolejowym to niełatwe zadanie… i to właśnie ją początkowo przeraziło. Ale... - Prezes nie odpuszczał, więc pomyślałam, że jeśli nie dzisiaj, to kiedy? Jeśli nie ja, to kto? W końcu zdecydowałam się przyjąć to wyzwanie - mówi. W Rohlig pracuje już trzy lata i stworzyła tutaj od podstaw dział spedycji kolejowej. - Bardzo przydała mi się praktyka z poprzedniej firmy, bo pierwszy przewóz jaki zrealizowałam był do Uzbekistanu. Mam pod swoją opieką m.in. rynki wschodnie, co mnie cieszy, bo z racji wykształcenia znam je dosyć dobrze i łatwo mi się po nich poruszać - dodaje.
Prywatnie p. Iwetta uwielbia podróże, także po krajach wschodnich, ale nie tylko - ostatnie wakacje spędziła w Kambodży i w Tajlandii. Podróżuje na własną rękę. Codzienny stres, który pojawia się w pracy, rozładowuje urządzając domowe SPA a także oglądając filmy. - Uwielbiam kino starego kontynentu, ale oczywiście nie tylko. Filmy Kar Wai Wonga (Hong Kong), jego sposób w jaki pokazuje emocje i relacje między ludźmi, obrazy, które zamyka w kadrze są fascynujące - dodaje. Wciąż poszukuje swojego miejsca na ziemi. Uważa, że człowiek może osiągnąć wszystko to, czego pragnie, bo wystarczy wspiąć się na palce, aby sięgnąć gwiazd.
Opr. Beata Trochymiak