Dodaj ogłoszenie o pracy


Prof. Halina Brdulak - Sukcesy i porażki nauczyły mnie pokory, cechy która towarzyszy mi przy każdym działaniu

Wywiady/Rozmowy portalu Pracujwlogistyce.pl z cyklu "Kobiety w logistyce"

 

Sukcesy i porażki nauczyły mnie pokory, cechy która towarzyszy mi przy każdym działaniu - rozmawiamy z prof. Haliną Brdulak ze Szkoły Głównej w Warszawie

 

Czy Pani kariera naukowa od początku była ukierunkowana na transport?
- Moje pierwsze plany naukowe wiązałam z marketingiem, zgodnie z kierunkiem mojego wykształcenia. A do transportu trafiłam przez przypadek. Z racji tego, że kończyłam studia w trybie indywidualnego toku studiów mogłam sobie wybrać przedmioty, które mnie interesowały. Mając do wyboru to co chciałam studiować, wykreśliłam świadomie z tej listy transport, przedmiot o bardzo dużej liczbie godzin. Po obronie pracy magisterskiej planowałam zostać na uczelni i kontynuować karierę naukową, zdecydowałam się więc na studia doktoranckie na SGPiS i jednocześnie czekałam na etat w instytucie marketingu. Niespodziewanie otrzymałam informację, że zakład transportu poszukuje wykładowcy do prowadzenia wykładów właśnie z transportu. Chcąc koniecznie zostać na uczelni, stwierdziłam, że spróbuję, a po roku wrócę do marketingu. Wtedy uważano, że ta branża nie jest dla kobiet i nie były one mile widziane w tej dziedzinie. Ale kierownik tego zakładu Profesor Tarski, mimo tego że nastawiony był na zatrudnienie mężczyzny,  przyjął moje zgłoszenie. Miałam tydzień na przygotowanie się do zajęć i to dla studentów zaocznych, którzy byli już praktykami. Moje pierwsze zajęcia z transportu były więc ogromnym stresem. Po upływie 12 miesięcy otrzymałam propozycję etatu w tym zakładzie, co oznaczało że zostałam doceniona jako kobieta w transporcie, a dla mnie transport stał się nowym wyzwaniem naukowym. Propozycję przyjęłam, ponieważ transport okazał się bardzo ciekawym obszarem badawczym, na styku praktyki i teorii. Jak widać, otworzyła się przede mną niespodziewanie nowa ścieżka, a ja zdecydowałam się pójść nią.

 

Żałuje czasami Pani tego, że została w transporcie, a nie wróciła do marketingu?
- Do marketingu wróciłam, już jako kierownik podyplomowych studiów marketingowo-logistycznych w końcówce lat 90-tych. Zauważyłam, że w praktyce te dwa obszary świetnie się uzupełniają i warto je połączyć. A co do transportu to terminowałam najpierw w Zakładzie jako starszy asystent. Zgodnie ze zwyczajem zdobywałam też umiejętności praktyczne – początkowo w Przedsiębiorstwie Spedycji Międzynarodowej C.Hartwig Warszawa, a później w firmie Express w Austrii i M&M we Frankfurcie. Chciałam jak najlepiej poznać branżę TSL i zaczęło mnie to fascynować. Zaczęłam tez prowadzić szkolenia z dokumentacji transportowej i Incotermsów w PTE. Poznawałam więc tę materię od środka, jak to wygląda w praktyce. Krok po kroku wykuwałam swoją pozycję i autorytet w transporcie, co nie było takie łatwe, zwłaszcza kobiecie.

 

A porównując poprzedni czas do obecnego, czy dzisiaj jest trudniej naukowcom rozwijać się w tej dziedzinie, czy łatwiej?
- Moim zdaniem są dwa typy naukowców. Jeden to typ "utylitarny", który musi w pierwszym rzędzie sprawdzić jak to zadziała i ja należę do tej grupy. Drugi typ to taki, który wyraźnie oddziela teorię od  praktyki i znaczna część naukowców preferuję tę formułę. Chociaż, zmienia się to pod wpływem środowiska gospodarczego w Polsce. Dzisiaj na pewno jest więcej możliwości jeśli chodzi o dotarcie do praktyki, chociażby z racji rozwiniętych kanałów komunikowania się i przepływu informacji, ale to zależy od człowieka i jego podejścia do roli oraz jak postrzega swoją misję jako naukowiec.

 

W jaki sposób przygotowuje Pani młodych ludzi do pracy w logistyce?
- Staram się prowadzić zajęcia interaktywnie. Formułuje pytania i wspólnie ze studentami poszukujemy odpowiedzi. Studenci pracują w zespołach, co jest ważne, bo mają szansę na wypracowanie porozumienia, consensusu w grupie. Pokazuję im, że nie jest istotne skupianie się na szczegółach, ważne jest to czy ktoś potrafi odpowiednio argumentować swoją odpowiedź. Dlatego prowadzę nie tylko zajęcia z logistyki, ale łączę je z wykładami z negocjacji.

 

Czuje się Pani bardziej logistykiem czy naukowcem?
- Przede wszystkim czuję się kobietą, która wychodzi naprzeciw temu co ją spotyka. Jeśli jest się uważnym to można wiele ciekawych możliwości dostrzec. A więc staram się być uważna.

 

A czy nie kusiło Pani, aby przejść całkowicie do biznesu?
- Przez dwa lata miałam taki okres w życiu, chociaż całkowicie nie zrezygnowałam z uczelni, tylko chciałam zobaczyć, jak to jest w tym biznesie. Byłam dyrektorem marketingu w Spedpolu i miałam do pomocy osobę operacyjną ze Szwecji. To było prawdziwe wyzwanie – zauważyłam, ze niewiele się znam na operacjach, ale nieźle diagnozuję kierunki.  Jednak nie byłam w stanie łączyć tych dwu działalności przy pełnym zaangażowaniu. Bardziej widziałam się w roli konsultanta naukowego, który  sprawdza jak wygląda praktyka i doradza jak ją usprawnić (na przykład  jeżdżę z kierowcami, aby zobaczyć jak wygląda cała usługa aby poznać słabe jej punkty). Ograniczenie się tylko do pracy w biznesie nie odpowiadało mi, brakowało mi czegoś. Dlatego wolę realizować współpracę w ramach projektów nauka - biznes.

 

Skąd bierze Pani pomysły na projekty naukowe realizowane dla biznesu - wychodzą z firm,  czy najpierw jest nauka i potem propozycja dla biznesu?
- Korzystam z raportów, głównie amerykańskich, gdzie widoczne są pewne trendy.  Poszukuję możliwości wdrożenia ich w Polsce. Te raporty są inspiracją i szukam co można zrealizować w naszym kraju. Jeśli widzę, że coś się nie przyjmie ze względu na kulturę przedsiębiorstw (zwyczaje, zachowania, itp) to odpuszczam temat, a jeśli jest szansa to proponuję realizację projektów partnerom biznesowym. Chociaż czasami jest trudno, bo Polska leży na pograniczu dwóch kultur – umownie można je nazwać kulturą Europy Zachodniej i kulturą Europy Wschodniej. Oczywiście jest też potrzeba, która wychodzi od firm. Przykładowo miałam okazję realizować wspólnie ze swoim zakładem projekt, którego celem było znalezienie odpowiedzi na pytanie, czy lepiej outsourcować działalność transportową w jednej z firm produkcyjnych, ale o dość specyficznym profilu czy też jednak szukać możliwości rozwoju własnego transportu.

 

Jaki projekt był największą Pani porażką?
- Kiedy pracowałam w Spedpolu wydawało mi się, że wiele rzeczy trzeba i można bez problemu zmienić. Skończyłam wydział Handlu Zagranicznego, wyniosłam  stamtąd  naprawdę dobrą wiedzę a także praktykę. Chciałam je wdrożyć do firmy, w której zaczęłam pracować. Byłam pełna zapału i chęci. Jednak te  próby nie udały się, teraz wiem, że działałam zbyt szybko, nie próbując zrozumieć organizacji. Wiele osób pomagało mi przetrwać ten trudny okres w firmie. Jednak stwierdziłam, że nie mogę obu tych działalności łączyć w takim wymiarze jak wymagał ode mnie biznes. A miałam wówczas dwójkę dorastających dzieci, które były i są dla mnie bardzo ważne.  Zrezygnowałam z biznesu. Ta porażka była ciężka, bo była związana z koniecznością poszukiwania nowej drogi ale też była dobrą lekcją pokory w stosunku do rynku i branży.

 

Czy ta porażka nie spowodowała niechęci do branży transportowej?
- Nie, tylko zweryfikowała moje plany zawodowe. Po tym, poświęciłam się tylko nauce i postanowiłam zrobić habilitację. Przeszłam naukowo na inny szczebel i zaczęłam współpracować na innych zasadach z biznesem. Ta porażka spowodowała, że zaczęłam inaczej myśleć o swojej roli. Musiałam poukładać swoje życie zawodowe od nowa i nauczyło mnie to pokory. Uważam, że jest to cecha, która powinna towarzyszyć każdej działalności, zarówno biznesowej jak i naukowej.

 

Jakim jest Pani wykładowcą surowym czy łagodnym?
- Zawsze traktuję ludzi z szacunkiem i uwagą. W ankietach, w których studenci oceniają swoich wykładowców otrzymuję zwykle bardzo wysokie oceny za „szacunek dla studenta”. Jednocześnie jednak stawiam określone wymagania od razu na początku i oczekuje konsekwencji w ich realizacji. W studentach postrzegam przede wszystkim młodych ludzi, ciekawych życia, którzy poszukują swojej ścieżki życiowej. Lubię z nimi rozmawiać i ciekawi mnie ich sposób podejścia do kariery zawodowej,

do tego co robią i kim są.

 

Ale z drugiej strony, wiem że jest Pani niepokorną duszą...
- No tak, przyznaję, nie idę tam gdzie idą wszyscy, bo już nie wydaję mi się to takie ciekawe. Często zdarza mi się łamać standardy.

 

Co to znaczy?
- W każdym miejscu i czasie. Ostatnio zdarzyło się coś takiego, że postawiłam na człowieka a nie na procedury. Chodziło o sprawę w urzędzie, której załatwienie standardowo trwa trzy tygodnie, ale udało się ją przyspieszyć dzięki rozmowie z ludźmi. To pokazało, że traktując sprawę po ludzku regulaminy też są bardziej ludzkie.

 

Jest Pani bardzo dynamiczną osobą, skąd Pani czerpie energię?
- Uprawiam jogę i podróżuję. Kiedyś były podróże do miast, teraz ciągnie mnie do przyrody. Każdy ma pewien potencjał energii, i trzeba nią dobrze zarządzać. Im człowiek jest starszy, robi to bardziej świadomie. Prawie codziennie chodzę na 1,5godzinne ćwiczenia jogi, co jest bardzo wyciszające i budujące.

 

Która podróż wywarła na Pani największe wrażenie?
- Było wiele takich podróży, każda inna i każda dała mi porcję ciekawych wrażeń. Pamiętam swoją pierwszą podróż do Azji, do Seulu w Korei Płd, gdzie podczas spaceru po mieście znalazłam się w samym centrum zamieszek i strajku studentów. Musiałam uciekać z tłumem. Kiedy policja próbowała stłumić te zamieszki gazem łzawiącym udało mi się wbiec do jakiegoś sklepu i nie mogłam złapać tchu. Przeczekałam to, ale potem dostałam 40 stopni gorączki. Byłam w hotelu, nie mogłam się porozumieć, gdyż byłam na granicy utraty przytomności i myślałam, że umrę. Czułam się strasznie. Trafiłam do szpitala i musiałam zawierzyć azjatyckiemu lekarzowi. Zastrzyki, które otrzymałam pomogły mi i po kilku dniach mogłam uczestniczyć w Kongresie Spedycyjnym. Azja wywarła na mnie bardzo duże wrażenie – zobaczyłam, jak bardzo kultura i ludzie są inni, jak postrzegają historię świata. Zrozumiałam, że jestem eurocentrykiem, osobą, którą patrzy na świat przez pryzmat Europy i jej historii. Okazało się że nie wszystko kręci się wokół Europy, podróżując człowiek schodzi z tego piedestału To zdarzenie spowodowało, że tam gdzie jadę staram się przede wszystkim asymilować z miejscową kulturą i uważnie przyglądać się otoczeniu. To wspaniała przygoda móc zweryfikować swoje dotychczasowe poglądy albo zobaczyć jakieś zjawisko zupełnie z innej strony.

 

Gdzie w tym roku spędziła Pani wakacje i jakie są kolejne plany podróżnicze?
W tym roku udało mi się zrealizować swoje marzenie – pływałam na katamaranie po Karaibach, części północnej. Zaczynaliśmy w Martynice. Każda z wysp, do której udało nam się dotrzeć, była niepowtarzalna. Mieliśmy okazję zobaczyć różne kultury, wspaniałą przyrodę i zapoznać się z tropikalnymi deszczami (ostatnio też występują w Polsce), pożeglować i popływać w morzu, podglądając kolorowe rafy i ryby. Raz płynęłam nawet w całej ławicy srebrnych ryb, które otoczyły mnie i wpuściły do środka. To bardzo ciekawe doświadczenie. Zwłaszcza, że jak byłam na Kubie miałam okazję pływać i bawić się z delfinem, a więc miałam już trochę doświadczeń z florą morską. Drugą część wakacji spędzę w górach, na obozie jogowym i górskich wędrówkach, potem wybieram się też nad polski Bałtyk razem synem, synową i wnuczkami. A co do kolejnych planów to chciałabym jeszcze polecieć do Nowej Zelandii. Pociąga mnie też nadal Ameryka Południowa. Może dlatego, że swoje podróże po Peru, Ekwadorze i Galapagos wspominam jako wspaniałe spotkanie z przyrodą. Jednak nie planuje na razie podróży – zwykle przychodzi czas, że coś ciekawego pojawia się na mojej ścieżce i wtedy marzenia się spełniają.

 

Dziękuję za rozmowę,
Beata Trochymiak
redaktor portalu
Pracujwlogistyce.pl

 

Info o rozmówczyni: Prof. ndzw. SGH,  dr hab. Halina Brdulak
Kierownik Zakładu Transportu Międzynarodowego i Logistyki  w Kolegium Gospodarki  Światowej SGH oraz Podyplomowego Studium Marketingowo-Logistycznego, prezeska Międzynarodowego Forum Kobiet, doradczyni zarządu DB Schenker, autorka rankingu branży TSL(transport-spedycja-logistyka), publikowanego od 15 lat w „Rzeczpospolitej” (edycja czerwcowa), autorka wielu  ekspertyz dla branży logistycznej; wspierająca przedsiębiorstwa  TSL w ich rozwoju., organizatorka  cyklu konferencji TRANS - Wspólna Europa  dotyczących najbardziej aktualnych zagadnień z zakresu zarządzania w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie. W latach 90-tych – redaktorka  w „Rynkach Zagranicznych” oraz kierowniczka Pracowni Integracji Europejskiej w Instytucie Transportu Samochodowego, członkini zarządu Fundacji „Polska Eksportuje”, propagującej standard EDIFACT w Polsce. Obecnie także członkini Rady Naukowej Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego oraz Rady Programowej miesięcznika „Gospodarka Materiałowa i Logistyka”, Olimpiady Logistycznej oraz magazynu „Kobieta i Biznes”. Autorka kilkudziesięciu publikacji naukowych i popularno-naukowych z zakresu handlu zagranicznego, zarządzania logistycznego, międzynarodowych rynków transportowych, negocjacji i marketingu. Globtroterka – pasjonuje się podróżami i poznawaniem nowych kultur; ostatnio Ameryki Południowej i Środkowej (Kuba, Ekwador, Peru, Galapagos) oraz Azji (Japonia); od ponad czterech lat uprawia systematycznie jogę. Motto: czerpać z różnorodności i integrować w nową całość.

 

czy wiedziałeś, że...
PKB Polski do 2030 roku mógłby być o 9% wyższy, gdyby zawodowy potencjał kobiet został lepiej wykorzystany. To równowartość prawie 300 mld złotych rocznie. Według badań McKinsey, większa liczba kobiet na stanowiskach kierowniczych skutkuje lepszymi wynikami finansowymi firm, które mają aż o 26 proc. większe szanse na wyższe zyski.
Polski rynek magazynowy w 2022 r. utrzymał się w dobrej kondycji. W budowie znajduje się kolejne 3,4 mln mkw. (-25% r/r), co zapowiada przekroczenie granicy 30 mln mkw. w 2023 r.
Według badania Forum Kobiet w Logistyce „Przywództwo kobiet w logistyce – gdzie jesteśmy i co dalej” z 2022 r., aż 41% respondentek nie miało szans na awans na stanowisko menedżerskie albo przywódcze ze względu na brak uznania ich kompetencji za równe kompetencjom mężczyzn, a 34% na swojej drodze do awansu spotkało się z dyskryminacją płci.
Port lotniczy, nowe linie kolejowe i drogi oraz inwestycje towarzyszące pozwolą stworzyć do 2040 r. 290 tys. nowych miejsc pracy i zapewnią wzrost łącznej produkcji w Polsce nawet o 90 mld zł rocznie- to wnioski z drugiej części raportu o CPK analitycznej firmy Kearney.